Do zdarzenia doszło 1 sierpnia 2014 roku, kiedy to w godzinach popołudniowych Emila B. przyszła wraz z koleżanką Kingą L. do swojego mieszkania w Bogatyni. W mieszkaniu, w jednym z pokoi, przebywał brat Emilii – Adrian B. Dziewczyny poszły do drugiego pokoju. Po około pół godzinie do pomieszczenia, w którym przebywały wbiegł Adrian B. w ręce trzymał nóż kuchenny. Podszedł do siedzącej na kanapie siostry i zadał jej co najmniej pięć ciosów nożem w przedramiona oraz uda. Widząc to Kinga L. zaczęła krzyczeć, co na chwilę odwróciło uwagę sprawcy i pozwoliło Emilii B. uwolnić się. Wówczas napastnik podszedł do Kingi L. i zadał jej trzy ciosy nożem, jeden w podbrzusze, a dwa w lewy bark.
W tym czasie siostra oprawcy podbiegła do drzwi wejściowych chcąc je otworzyć. Jednak Adrian B. nie pozwolił jej na to. Nadal trzymając w prawej ręce nóż, lewą ręką złapał Emilię B. za odzież i pchnął do kuchni. Drugiej pokrzywdzonej także polecił wejść do tego pomieszczenia.Tam Adrian B. usiłował doprowadzić do obcowania płciowego swoją siostrę Emilię, a następnie jej koleżankę, lecz zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na brak erekcji.
Sprawca mówił do pokrzywdzonych, że „chce ludziom czytać w myślach, że za to co zrobił innym musi popełnić samobójstwo lub ich pozabijać”. W tym czasie Kinga L. zaczęła przekonywać oskarżonego, aby je wypuścił obiecując mu przy tym, że o zdarzeniu nikt się nie dowie. Wykorzystała moment nieuwagi sprawcy i wezwała pomoc, telefonując do swojej matki. Po chwili kobieta dotarła do mieszkania, lecz nie mogła otworzyć drzwi, bo Adrian B. zablokował je opierając się o nie. Dopiero, gdy Kinga L. odciągnęła go, udało się je otworzyć, a następnie uwolnić obie pokrzywdzone.
Podczas śledztwa ustalono także, iż Adrian B. 19 lipca 2014 roku około godziny 17.00 w Bogatyni podbiegł na ulicy do Urszuli F. i kopnął rower, którym jechała. Pokrzywdzona upadła na trawę. Sprawa podszedł do niej, złapał za nogi i przeciągnął na asfalt. Następnie zaczął szarpać Urszulę F. za spodenki, usiłując je zdjąć. Kobieta zaczęła głośno wzywać pomocy. W tym czasie nadjechał samochód. Sprawca przestraszył się i uciekł.
- Przesłuchany w charakterze podejrzanego Adrian B. przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Wyjaśnił, że popełnił je po to, aby inni ludzie nie czytali mu w myślach oraz dlatego, że chciał się nauczyć czytać w myślach innych. W związku z powyższym, podejrzanego poddano obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Biegli psycholodzy orzekli, że Adrian B. nie jest chory psychicznie, ani upośledzony umysłowo, zaś w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów był poczytalny – informuje prokurator okręgowy Ewa Węglarowicz-Makowska. - Za zarzucane mu zbrodnie grozi kara od 3 lat do 15 lat pozbawienia wolności – dodaje.