Pocżątek to poukładana gra gospodarzy, która pozwoliła na skuteczne ataki, przynoszące punkty. Pierwsza kwarta, bez zbędnych emocji, Sudety wygrały ją jednym punktem 15:14.
Mecz doznał ożywienia, gdy do ataku ruszył Łukasz Niesobski.Trafiał z każdej pozycji, z dystansu, z bliska, z prawej i lewej strony, nie stanowiła problemu dla niego nawet zasłona wyższych od siebie rywali. Jego skuteczna gra, zależna była od partnerów z drużyny. To dzięki, celnym podaniom Grygiela i Wojdyły mógł bez przeszkód zdobywać kolejne punkty.
Niestety dobra passa Niesobskiego skończyła się, a jeleniogórski zespół zacząl „bawić się z rywalem” Widać było, że kolejne punkty dla jeleniogórskiej ekipy to tylko kwestia czasu, zapasie sił Sudetów świadczyła szybkość i lekkość w poruszaniu się zawodników na parkiecie podczas całego meczu.
Jednak pewność siebie nie była dobrym doradcą, a koszykarze Sudetów jak na złość, nie zdobywali kolejnych punktów. Polonia zwęszyła szansę na zwycięstwo w tym spotkaniu i szybko zabrała się do wypracowywania kilku punktowej przewagi. Warszawiacy schodzili do szatni prowadząc 37:35
Po krótkiej ripoście Ireneusza Taraszkiewicza w przerwie, jeleniogórzanie do kolejnej części gry, przystąpili w bojowych nastrojach. Tylko, że determinacja, nie chciała przełożyć się na wynik.
Nie wychodziła gra Tomaszowi Wojdyle, który nie mógł trafić nawet z bliskiej odległości do kosza. Maszynka do zdobywania punktów zacięła się, a na dodatek , niektórzy zawodnicy zaczęli mieć do siebie pretensje.
W wyniku tego inicjatywę przejęli rywale, którzy mimo młodego wieku wiedzieli co robić. Trafili sporo trójek, a w walce podkoszowej , notowali kolejne udane zbiórki. Gra Sudetom nie wychodziła, nie pomógł Michał Sterenga, który w ciągu kilku minut zapisał na swoim koncie serię fauli i kilka straconych piłek – „ Co ty wyprawiasz, nie widzisz co się dzieję na tablicy?!” – krzyczał wściekły szkoleniowiec Sudetów.
Trzecia odsłona zakończyła się porażką jeleniogórzan 49:55, ale nikomu w hali, nie przyszła do głowy myśl że mogą oni przegrać cały mecz.
W końcówce, wreszcie przebudził się Tomasz Wojdyła, zdobywając ważne punkty. Kawałek dobrej koszykówki pokazał Jędrzej Jankowiak, który konstruował kolejne skuteczne akcje.
Na pięć minut przed końcem Sudety doprowadzają do remisu, a w hali zmaga się gorący doping. Brawa za grę otrzymuje Jarosław Wilusz, który w cały meczu nie tylko świetnie zbiera piłki spod kosza rywala ale i celnie rzuca.
Od tego momentu, Sudety grają jak z nut, nie pozwalając rywalom na oddanie celnego rzutu. Kolejne oczka dokładali Czech i Wojdyła i wiadome było, że jeleniogórzanie nie dadzą wyrwać sobie zwycięstwa.W tej kwarcie Sudety zmiażdzyły warszawiaków skutecznością gromiąc ich aż 24 :7, a w cały meczu 73:62 . Brawa dla jeleniogórzan, który po porannej porażce, odbudowali morale i wygrali z jednym z najstarszym klubów w Polsce.
KS Sudety – Polonia 2011 Warszawa 73:62 (15:14, 31:34, 49:55)
KS Sudety: Wilusz 17, Niesobski Ł.15, Jankowiak 12, Wojdyła 10, Grygiel 7, Matczak 6, Czech 2, Sterenga 2, Niesobski R.2, Skrzypczak, Tarasewicz
Jutro również na parkiiecie zobaczymy nasz zespół. Podopieczni Ireneusza Taraszkiewicza zagrają później na skutek zmiany przez organizatora. O godz. 11 na parkiecie pokażą się koszykarze Siarki i ŁKS - u , a o 13:00 Sudety zmierzą się z drużyną z Dąbrowy Górniczej