- W dniach 12 i 13 stycznia przebywałem na oddziale urologii w szpitalu przy ul. Ogińskiego. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do poziomu opieki lekarskiej. Problem jednak w tym, że w szpitalu pali się papierosy. Jest to coś niesłychanego, że mimo ustawowego bezwzględnego zakazu palenia, zakaz ten jest łamany i to nawet na oddziałach. Proszę sobie wyobrazić jaką męczarnie przeżywa osoba niepaląca kiedy musi leżąc w sali i wdychać papierosowy dym.
– Za rękę nikogo nie złapałem, ale nie mam najmniejszej wątpliwości, że palono w ubikacjach/łazienkach, być może też w salach przeznaczonych personelowi, sytuację zaś pogarsza fakt, że na oddziałach leżą chorzy ludzie i otworzenie okna, by przewietrzyć salę jest praktycznie niemożliwe. Na dodatek przepis zabraniający palenia jest także łamany w pomieszczeniach oddzielających oddziały, tam gdzie, o ile się nie mylę, nie ma wstępu żaden pacjent, a gdzie znajdują się pomieszczenia lekarzy, dyżurnych, smród papierosowego dymu snuje się po korytarzach. Problem jest moim zdaniem naprawdę poważny biorąc pod uwagę skutki biernego palenia, tym bardziej jeśli dotyczy to osób ze schorzeniami układu oddechowego czy chorób serca – napisał do nas Czytelnik.
Dyrekcja Szpitala Wojewódzkiego w Jeleniej Górze przypomina o kategorycznym zakazie palenia na terenie całego obiektu, a także na jego terenie, czyli również na schodach przed wejściem do budynku szpitalnego oraz na terenie zielonym przylegającym do szpitala.
– W szpitalu miały miejsce różne incydenty związane z paleniem papierosów, które tępimy. Dyrektor placówki Górze podjął kroki, aby przypomnieć pacjentom oraz personelowi szpitala o zakazie palenia papierosów na terenie należącym do szpitala. W tym celu na każdy oddział trafi pismo przypominające o zakazie. Nie da się niestety upilnować wszystkich i mieliśmy przypadki, kiedy pacjent lub osoba z personelu faktycznie paliła papierosa np. na schodach w szpitalu, czy też na terenie zielonym – poinformowała Beata Bokiej, zastępca dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Jeleniej Górze.
Władze szpitala nie były jeszcze zmuszone do podjęcia skrajnych kroków, czyli wezwania policji, czy też straży miejskiej, aby ukarali osobę nie przestrzegającą przepisów. Jak na razie ograniczają się do zwracania uwagi, jednak jeśli sytuacja się nie zmieni potrzebne będą radykalne sposoby.