Mieszkańcy z prośbą o doświetlenie przejścia zwracali się do miejscowych władz, które tłumaczą, że droga nie jest w ich gestii. Jednak burmistrz również wnioskował o rozwiązanie tego problemu, ale…
Jak mówi Marian Bielak, jeszcze rok temu rozpędzonych kierowców jadących do Szklarskiej Poręby i z powrotem, oświetlone znaki sygnalizacją pulsacyjną „informowały” o obowiązku zwolnienia w rejonie ul. Turystycznej w Piechowicach i zatrzymaniu się przed osobami przechodzącymi przez pasy.
- Dzisiaj zostały znaki bez oświetlenia, które nie mają żadnej skuteczności – mówi mieszkaniec Piechowic. – Kierowcy pędzą i nawet w tym miejscu nie zwolnią. Pulsacyjne światło na znakach było formą ostrzegawczą dla zmotoryzowanych, a teraz mamy wrażenie jakby tych znaków w ogóle nie było. Na naszej ulicy mieszka około 20 rodzin, do tego przy przejściu mieści się schronisko młodzieżowe, do którego co roku przyjeżdżają dzieci i młodzież. Żeby wybrać się na wycieczkę w stronę Szklarskiej Poręby czy nawet na przystanek, oni codziennie muszą przejść przez drogę. A kierowcy pędzą i czasami jeszcze grożą palcem przebiegającym przez pasy pieszym. Odkąd „zabrano nam” oświetlenie tych znaków, dochodzi tu regularnie do kolizji i wypadków. To cud, że jeszcze nikt tu nie zginął – dodaje Marian Bielak.
Janina Bartyzel nie przechodzi już przez pasy, bo boi się o swoje życie.
|
– Wielokrotnie zdarzało się, że omal nie zostałam rozjechana przez samochody, dlatego teraz nie przechodzę już przez pasy, ale po prostu przebiegam. Ale żeby wejść na jezdnię, trzeba tu czekać często nawet 10 minut. Kierowcy w Polsce nie mają zwyczaju przepuszczać pieszych, więc trzeba czekać aż droga będzie pusta, co przy natężeniu krajowej "trójki" w tym miejscu zdarza się niezwykle rzadko – żali się mieszkanka Piechowic. – Z problemem zwracaliśmy się do burmistrza i radnej. Pani radna powiedziała nam, że światła na znakach zostały wyłączone, bo ich oświetlenie było niezgodne z prawem, ale nie wiem czy to możliwe. Rok temu przecież te światła na znakach były i działały. Moim zdaniem, tu potrzebna jest normalna sygnalizacja świetlna, włączana dłonią przez pieszych. To dałoby nam gwarancję bezpieczeństwa w tym miejscu – dodaje.
O pomysł na rozwiązanie problemu próbowaliśmy zapytać burmistrza Piechowic, ale obecnie jest on na urlopie. Zastępująca go sekretarz Piechowic Iwona Sobań-Łużniak potwierdziła nam, że lokalnym władzom sytuacja jest znana.
– Oczywiście jesteśmy tego samego zdania co mieszkańcy, w tym miejscu znaki powinny być oświetlone, ale jest to droga krajowa, zarządzana przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. To ta instytucja podejmuje decyzję o oświetlaniu czy doświetlaniu przejść na „trójce”. My wysyłaliśmy w tej sprawie wnioski, jednak ten problem trzeba rozpatrywać też w szerszym zakresie. Dotychczas nie było dla tego rejonu planu zagospodarowania przestrzennego, który udało się z mieszkańcami wypracować w ciągu ostatniego roku. W tym planie zawarte zostały m.in. wjazdy i zjazdy zarówno do schroniska młodzieżowego, jak i w ul. Turystyczną, na co również musieliśmy mieć zgodę GDDKiA – dodaje sekretarz.
Jaka jest odpowiedź Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w sprawie niebezpiecznego przejścia dla pieszych - sprawdzał dla nas w piątek (05.10) zajmujący się sprawą w Urzędzie Miejskim w Piechowicach kierownik Referatu Gospodarczego i Nadzoru Właścicielskiego w Piechowicach Radosław Burchacki. Jednak mimo obietnic z jego strony, informacji zwrotnej dotychczas nie otrzymaliśmy. Zatem czekamy na nią i do sprawy wrócimy.