Wczoraj (12.08.) pracownicy firmy Ogród z Cieplic, która zajmuje się pielęgnacją parku, usuwali potężny konar lipy, który spadł na ogrodzenie powalając cztery przęsła. Obok znajduje się kolejne przęsło uszkodzone wcześniej, również przez konar.
– Cała lipa może się przewrócić, więc trzeba będzie ją przyciąć na wysokość 6 m. Drzewo to powinno być uznane za pomnik przyrody, o co będę zabiegał, gdyż ma już ok. 250 lat – powiedział Mieczysław Gawryjołek, współwłaściciel firmy Ogród z Cieplic.
- Niestety wichura z 7 na 8 sierpnia powaliła też przepięknego tulipanowca, który kwitł, co jest rzadkością. Był to ponad 150-letni unikat wśród drzew, który sprowadziła tu rodzina Schaffgotschów z Ameryki Północnej, bądź Łacińskiej. Drzewo to jest dosyć egzotyczne, jak na polskie warunki atmosferyczne. Zimowało u nas, a nazwę wzięło właśnie od kwiatów, które przypominają tulipany. Niestety było spróchniałe i puste w środku, dlatego nie uchroniło się przed silnym powiewem wiatru. W Parku Zdrojowym jest jeszcze jeden tulipanowiec, który jest dosyć młody, więc na jego kwiaty będziemy czekać 15 lub nawet 20 lat – zaznaczył Mieczysław Gawryjołek.
Wiatr przewrócił sporo lip, klonów, dąb oraz świerk, łącznie 14 drzew. - Jedną z lip rosnących w alei głównej trafił piorun, przez co powstała rysa w korze na długości całego drzewa. Prawdopodobnie ciekła po drzewie woda i w momencie uderzenia pioruna kora pękła, a błyskawica zeszła po tej wodzie do ziemi. Dlatego drzewo nie jest wypalone. Musimy sprawdzić, czy pęknięcie jest tylko powierzchowne, czy został uszkodzony również środek pnia – mówił Mieczysław Gawryjołek.
Spacerowicze ubolewają nad losem drzew. – Niestety atrakcyjne drzewa nie są opisane i mało kto wie, na które warto zwrócić uwagę. W latach 70’ w parku było kilkadziesiąt pomników przyrody, bo Schaffgotschowie sprowadzali drzewa nie tylko z Ameryki Południowej, ale również z Azji. Niestety nie były przycinane i wiele z nich już przegrało z naporem silnych wiatrów. Szkoda tej pięknej lipy z bardzo szerokim pniem i tulipanowca ślicznie kwitnącego – podkreślała pani Grażyna z Cieplic.