Angelika Grzywacz: Pół życia spędził Pan za granicą. Jak to się stało, że został Pan prezesem SMC?
Zbigniew Sus: Podczas pobytu w Niemczech, gdzie mieszkałem długie lata, nabrałem doświadczenia. Uwierzyłem, że warto jest tu przyjechać i zainwestować. Kiedy zamieszkałem w Cieplicach, zapisałem się do stowarzyszenia bo uważam, że należy się integrować ze społecznością. Chciałem poznać wszystkie bolączki mieszkańców. Po pewnym czasie moje inicjatywy zostały dostrzeżone i zostałem wybrany wiceprezesem. Przy ostatnich wyborach natomiast poproszono mnie o objęcie funkcji prezesa. Zgodziłem się.
Od dłuższego czasu mówi się o ogromnym niewykorzystanym potencjale Cieplic. Co stoi na przeszkodzie, by go wykorzystać?
Uważam, że winę za to ponoszą poprzednie władze miasta. Józef Kusiak był w moim odczuciu niedobrym zarządcą. Nie potrafił stworzyć przyjaznego klimatu dla inwestorów. Nie było odpowiednich struktur, ani też żadnych motywacji do tego, żeby ktoś w tym regionie zaczął inwestować. Mam nadzieję, że to się zmieni. To kwestia czasu i odpowiedniego działania włodarzy.
Wierzy Pan w to, że zmiana głowy miasta przyniesie również zmiany w Cieplicach?
Co prawda mówi się, że nadzieja jest matką głupich, ale uważam, że trzeba dać nowemu prezydentowi szansę. Wyodrębnienie Cieplic jako dzielnicy było jednym z jego haseł wyborczych. Marek Obrębalski obiecał poprawę sytuacji w uzdrowisku. Na ostatnim spotkaniu w Jeleniej Górze powiedział, że dzielnic nie będzie. Mimo to wierzę, że zmieni zdanie. Jeśli nie, to poczekamy do końca kadencji. Wówczas i ciepliczanie i jeleniogórzanie wystawią mu odpowiednią ocenę. I uważam, że społeczność lokalna wykaże się i wybierze wreszcie człowieka, który będzie prawdziwym menadżerem i podejmie odpowiednie działania, by rozruszać to miasto.
Czy takie kroki nie zostały jeszcze podjęte?
Nie. Przykładem może być chociażby ubiegłoroczna powódź, gdzie mieszkańcy do nas się zgłaszali bo nikt inny nie udzielił im pomocy. Dopiero po naszych interwencjach i po naszych działaniach, otrzymali pomoc finansową i materialną i w tej chwili są nam za to wdzięczni. Inne kwestie to czystość w Cieplicach. Można samemu zobaczyć jak jesteśmy traktowani. Nikt też u nas nie zabiega o inwestorów, jak to ma miejsce w innych miastach uzdrowiskowych. Inwestorzy są niezbędni, bo Cieplice nie stoją nawet w miejscu, one się cofają.
Dziękuję za rozmowę
<b> Wrócił z miłości </b>
Zbigniew Sus, prezes Stowarzyszenia Miłośników Cieplic do Jeleniej Góry przyjechał w 2000 roku. Urodził się w Rzeszowie, jako dziewiętnastolatek wyjechał do Niemiec. Teraz wrócił – jak twierdzi – z miłości do Polski, i walczy o losy Cieplic. Wierzy, że w końcu uda się wykorzystać drzemiący uzdrowiskowy potencjał rej części miasta.