Utrzymane w skromnej palecie barw lub monochromatyce fotografie Małgorzaty dalekie są jednak od stereotypowego wyobrażenia krajobrazu zimowego kojarzonego ze śniegiem po pachy, czy też pejzażu górskiego z zaśnieżonymi szczytami. Autorka wprawdzie sfotografowała kilka ujęć tradycyjnych, jednak najbardziej skoncentrowała się na szczegółach.
Detale – jak to detale – na pozór niedostrzegalne, nie uciekną przez wnikliwym okiem obserwatora, który w pozornie nieciekawej bryłce lodu, czy też soplu upatrzy małe dzieło sztuki stworzone siłą natury. Taką obserwatorką okazała się Małgorzata Bączek, dla której zimowa wystawa jest drugą autorską ekspozycją. Pierwszą, „Mistrz i Małgorzata”, można było zobaczyć podczas ubiegłorocznego „Foto-ruszenia”. Zima widziana okiem autorki nie jest groźna, mroźna i odpychająca. Jej oblicze charakteryzuje raczej blask lodowej „biżuterii”, uderzający oglądających blaskiem słońca odbijającym się w soplowych figurach. Jest też oczywiście śnieg, który "usiadł" wygodnie w zapomnianym miękkim fotelu, tworząc dodatkową, choć z pewnością zimną i mokrą poduchę.
Dzisiejszy wernisaż przypominał otwarcia wspomnianego właśnie festiwalu fotografii. Do obejrzenia zdjęć zaprosiła zebranych Agnieszka Romanowska, organizatorka „Foto-ruszenia” i animatorka życia fotograficznego w Jeleniej Górze. Podkreśliła, że Małgorzata Bączek pracuje na co dzień jako grafik w Karkonoskim Domu Numizmatycznym, ale rzadko kiedy wybiera się gdziekolwiek bez aparatu fotograficznego. Z całą pewnością skutkiem tej przyjaźni z fotografią są zdjęcia na ekspozycji w „Alibi”. Jak powiedziała autorka, znaczna większość prac powstała w Cieplicach. Warto więc wstąpić do pubu przy ulicy Krótkiej nie tylko w celu konsumpcji trunków i napitków, lecz także po „coś miłego” dla oczu i ducha. Dodajmy, że ciekawym uzupełnieniem wystawy jest naścienne malowidło Katarzyny Titow-Gawryłojek.