Chociaż obraz, jaki pojawił się w Parku Norweskim z samego rana, zwiastował poważną awarię, rzeczywistość okazała się mniej kłopotliwa. W jednym z ujęć wód termalnych, zawór nie wytrzymał niskiej temperatury. W wyniku tego woda o temperaturze ponad 80 stopni C zaczęła wypływać najpierw w bok, została przyblokowana przez blaszaną obudowę odwiertu, a następnie wypływała do Parku Norweskiego zalewając łąkę i parując.
– Wyciek wody termalnej pojawił się z największego odwiertu, jeden z zaworów kulowych po prostu nie wytrzymał warunków pogodowych i zepsuł się i trzeba go było wymienić. Z pomocą fachowców z Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, którzy mieli część zamienną na stanie, udało się naprawić awarię w ciągu dwóch godzin – mówi Robert Moskwa, członek zarządu Uzdrowiska Cieplice.
Zanim jednak opanowano sytuację, do usuwania awarii wyruszyło kilka osób w specjalnych nieprzemakalnych strojach. Początkowo podejrzewano uszkodzenie całej głowicy. Na szczęście te przypuszczenia się nie potwierdziły. Gdyby tak było, woda wytrysnęłaby na wysokość około 20 metrów. Wówczas skutki byłyby trudniejsze do opanowania.
Jest to pierwsza tego typu awaria, ten odwiert był pogłębiany w 1997 roku, wówczas montowana była głowica i zawory – mówi Robert Moskwa. Nie było więc takich awarii, ale nie było też takich niskich temperatur i mrozów. Były bardzo wysokie mrozy dochodzące do 25 stopni, coś przymarzło, następnie odpuściło i na skutek tego zawór nie wytrzymał.
Jak szacują władze uzdrowiska, wyciek nie był na tyle duży, by można byłoby tu mówić o stratach czy wysokich kosztach tej awarii. Wyciek nie spowodował przerwania zabiegów, czy też ochłodzenia w pomieszczeniach uzdrowiskowych ocieplanych termami. By na przyszłość nie dochodziło do takich zdarzeń, wraz z rozpoczęciem prac budowy Term Cieplickich wymieniona ma zostać głowica urządzenia zamontowanego na odwiercie.