Sprawdziany, klasówki i odpytywania: zero ulgi - komentują licealiści to, co dzieje się w szkołach. Niektóre placówki oświaty chcą nieco unowocześnić szkolny system. Idąc z duchem czasu, postanawiają wykorzystać do tego celu internet. Tak jest w niektórych klasach Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. Stefana Żeromskiego w Jeleniej Górze.
- Znaczna większość moich uczniów z klasy matematyczno-fizycznej ma komputery z dostępem do sieci. Dlatego prowadzę podwójny dziennik: ten klasyczny i internetowy - mówi nauczycielka informatyki Tatiana Marciniak. Na taką formę zgodzili się rodzice licealistów. Dostali odpowiedni kod dostępu i w każdej chwili mogą sprawdzić postępy swoich dzieci w nauce oraz ich nieobecności na poszczególnych lekcjach.
Licealiści różnie na tę formę reagują. Dla jednych jest to inwigilacja, bo nic przed rodzicami nie da się ukryć. Dla innych - rzecz normalna.
Nowością są także esemesy, za pomocą których wychowawczyni wysyła rodzicom informacje o tym, jakie dany uczeń ma oceny. W ten sposób można także donieść na przykład o wagarach lub o nagannym zachowaniu.
Zdaniem Pawła Domagały, dyrektora ZSO nr 1, ten system będzie wkrótce dotyczył większości uczniów.
Internetowych unowocześnień nie wprowadzono w II Liceum Ogólnokształcącym im. Norwida w Jeleniej Górze Cieplicach. Dyrekcja placówki woli pozostać przy tradycyjnej formie administrowania.