O tym, jak ochrona w Kauflandzie traktuje klientów sklepu, między innymi bezpodstawnie oskarżając ich o kradzieże, których się nie dopuścili, pisaliśmy już wielokrotnie. Wówczas szefostwo sklepu zobowiązywało się do wyjaśnienia sprawy i nie dopuszczenia do podobnych sytuacji. Nadzieje klientów sklepu na rzeczywistą zmianę zachowania ochroniarzy okazały się płonne. W minionym tygodniu doszło do kolejnego zdarzenia. Tym razem w ręce ochrony sklepu wpadła pani Helena.
– W sobotę wieczorem wybrałam się z narzeczonym na zakupy. Kupiliśmy same produkty spożywcze i wydaliśmy na nie prawie 100zł. Gdy spakowaliśmy nasze zakupy, skierowaliśmy się do wyjścia i wtedy podeszło do nas dwóch panów ochroniarzy i zaprosili nas do pomieszczenia gdzie przeszukuje się złodziei. Powiedzieli, że ukradłam perfumy – relacjonuje Helena Skwarek.
Któryś z ochroniarzy poruszających się po sklepie w cywilnych ubraniach stwierdził, że widział mnie jak wkładam perfumy do torebki. W rzeczywistości nie zatrzymywałam się nawet przy regałach z kosmetykami. Oczywiście niczego przy mnie nie znaleziono. To, że musiałam opróżnić swoją torbę było dla mnie upokarzające, zwłaszcza, że miałam w niej swoje osobiste rzeczy. Nie spodobało mi się, że będą je oglądali obcy mężczyźni.
Po przeszukaniu jeden z ochroniarzy odprowadził panią Helenę i jej narzeczonego do wyjścia, pozostałym klientom nie wyjaśnił jednak, że zaszła pomyłka.
– Gdy ochroniarz nas odprowadzał wszyscy przy kasach i na pasażu patrzyli się na mnie i na mojego narzeczonego z pogardą. W życiu nie było mi tak wstyd. Do tej pory jak o tym pomyśle, to wszystko się we mnie gotuje – mówi z przejęciem poszkodowana.
Dlaczego pomówiono właśnie ją? Kobieta podejrzewa, że jedyną podstawą do zatrzymania były dredy, które nosi. Jak mówi, jej zachowanie było w sklepie takie samo, jak pozostałych klientów.
– Ja już więcej do tego sklepu nie pójdę, ale boję się o swoich znajomych czy moją mamę, która ma nadciśnienie. Okazuje się, że ci ludzie mogą bezpodstawnie oskarżyć i poniżyć każdego – mówi. Ja nie chcę żadnych przeprosin czy odszkodowań. Chciałabym jednak by nikt inni nie został już tak potraktowany jak ja.
O ustosunkowanie się do sprawy poprosiliśmy pracowników jeleniogórskiego Kauflandu, jednak oni odesłali nas do rzecznika prasowego sklepu do Wrocławia, skąd otrzymaliśmy taką odpowiedź:
– Kaufland nie zatrudnia własnych służb ochrony. W tym zakresie współpracujemy z profesjonalnymi agencjami ochrony osób i mienia działającymi na podstawie stosownych zezwoleń i przepisów. Priorytetem dla Kaufland jest zachowanie uprzejmości przez agencje w stosunku do Klientów. Jest nam niezmiernie przykro, że Klientka poczuła się urażona czynnościami kontrolnymi, jednak z relacji pracowników ochrony, jak i samej Klientki wynika, że żadne obowiązujące przepisy nie zostały naruszone. Dlatego też bardzo prosimy w tym przypadku o zrozumienie – pisze Marcin Knapek, rzecznik prasowy Kaufland Polska Markety sp. z o.o. sp. k.