Od mniej więcej piętnastu lat głównie młodzież obchodzi u nas to święto wywodzące się z tradycji krajów anglosaskich, w których w tym dniu młodzi ludzie wybierali sobie sympatię płci odmiennej na cały rok i przesyłali jej lub jemu upominek. Na Wyspach Brytyjskich obyczaj ten ma związek z wierzeniem ludowym, że 14 lutego ptaki śpiewające zaczynają się łączyć w pary.
W Europie Walentynki mają kilkusetletnią tradycję. W Anglii znane już były w XIV wieku. W obchodach tego święta na Zachodzie najważniejszym akcentem są okolicznościowe kartki z serdecznym pozdrowieniem, czy wprost wyznaniem miłosnym adresowane do drogich sercu osób, ale wysyłane anonimowo, bo tylko z podpisem Twój Walenty.
Adresat sam domyśla się, kto kryje się w rzeczywistości pod tym imieniem.
Podobno zwyczaj ten zapoczątkował sam święty Walenty, który osadzony w więzieniu wzruszył się prośbami swego dozorcy - ojca niewidomej dziewczyny i przywrócił jej wzrok. Według legendy, gdy prowadzono go na ścięcie, przesłał jej list pełen otuchy i błogosławieństw z podpisem właśnie od Twojego Walentego.
W tradycji polskiej św. Walenty był opiekunem chorych dotkniętych chorobami układu nerwowego, a przede wszystkim opiekunem osób chorych na epilepsję, nazywaną niegdyś chorobą świętego Walentego. Chorych na padaczkę Kościół uważał za opętanych przez diabła, a fantazja ludowa pomieszała osoby sprawcy i uzdrowiciela choroby. Walenty (Walek) w połowie XVI wieku stał się u zabobonnego ludu polskiego symbolem diabła.
Św. Walenty był biskupem Terni, żyjącym w III wieku w państwie rzymskim, lekarzem i męczennikiem za wiarę straconym w 269 r. na rozkaz cesarza Klaudiusza.