Od kilku lat plac przy DODN pozostaje niezagospodarowany. Do końca nawet nie wiadomo, do kogo należy: nikt do niego nie chce się przyznać.
– Na pewno nie do nas – zarzeka Zygmunt Korzeniewski, dyrektor filii DODN-u. – Parking podlega pod urząd miasta. Od 2001 roku wysyłam pisma, by miasto się tym zajęło. Była nawet decyzja, aby teren utwardzić. Miało to nastąpić wiosną tego roku, wiosna jednak minęła, a błoto jak było, tak jest – dodaje Z. Korzeniewski.
A jest chyba znacznie gorzej, ponieważ teraz błotnistej masy na placu przybywa. Samochody, które pozostawiają już tylko odważni, toną w szlamie.
– Dwa razy przestawiałam już auto – mówi Dagmara z okolic Jeleniej Góry. – „Piękna” wizytówka dla miasta, naprawdę. Uważam, że nie trzeba nic więcej komentować – dodaje. Rzeczywistość mówi sama za siebie.
– Rocznie przejeżdża i przechodzi tu tysiące ludzi – wyjaśnia Zygmunt Korzeniewski. – My nie mamy pieniędzy, by utwardzić parking, miasto chowa głowę w piasek – dodaje. Zaznacza, że nie chodzi tu tylko o pracowników, czy klientów DODN, lecz także o osoby związane z pobliskim Zespołem Szkół Licealnych i Zawodowych nr 2, a także o wielu mieszkańców, czy turystów, którzy z braku miejsc parkingowych gdzie indziej, mogliby tu zostawiać swoje samochody.
Ludzie, którzy przechodzą tamtędy, łapią się za głowę. Stąd zaledwie kilkadziesiąt metrów do reprezentacyjnej ulicy 1 Maja.
Tymczasem Miejski Zarząd Dróg i Mostów dementuje jakiekolwiek informacje dotyczące planów zadbania o to miejsce
– Nie przypominam sobie, żeby wpłynął do mnie jakikolwiek wniosek dotyczący tego parkingu – powiedział nam Czesław Wandzel, dyrektor MZDiM. – Zajmujemy się sprawami dotyczącymi dróg i parkingów przy pasie drogowym. Mieliśmy informacje o drodze dojazdowej do tego parkingu i ją naprawiliśmy na tyle, na ile było to możliwe. Natomiast ten parking nie leży przy pasie drogowym i my się tym zajmować raczej nie będziemy – podkreśla.
Kto ma się zająć parkingiem nie wiedzą tym bardziej kierowcy, którzy zmuszeni są zostawiać swoje auta w tym miejscu. Nadzieją pozostaje dla nich tylko fakt, ze może w styczniu złapie mróz i nie będą musieli już tonąć w błocie, przynajmniej do wiosny.
<b> Był ryneczek </b>
Jeszcze sześć lat temu funkcjonowała w tym miejscu część zlikwidowanego w 1999 roku Targowiska Miejskiego „Kiliński”. Działała tymczasowo dla tych kupców, którym nie udało się otworzyć stoisk na innych targowiskach. Później ostatecznie cały bazar uległ likwidacji. Do dziś zarówno teren przy ulicy Kilińskiego (wykupiony przez jedną ze spółek, która nie dotrzymała obietnic postawienia tam centrum handlowego), jak i wspomniany parking, pozostają niezagospodarowane i straszą.