Narzekamy na spożywających trunki na starówce i nieskuteczne reakcje straży miejskiej. – Z drugiej strony wygląda to trochę inaczej – wyjaśnia jej komendant Jerzy Górniak.
– Na moim podwórku bez przerwy schodzą się młodzi ludzie i popijają winko. Nie ma na nich bata, bo straż miejska jest bezradna – mówi pani Maria, jedna z mieszkanek ulicy Kopernika.
Takich skarg słyszymy od mieszkańców znacznie więcej. Co na to stróże miasta?
– Ustawa o wychowaniu w trzeźwości zabrania spożywania alkoholu w określonych miejscach. Są to ulice, place (w przypadku Jeleniej Góry plac Ratuszowy, Piastowski) oraz parki (park Zdrojowy, Norweski, Kościuszki, Garnizonowy i przy Małej Poczcie). Większość ludzi myśli natomiast, że zabronione jest spożywanie alkoholu wszędzie. Straż miejska nie ma prawa ukarać kogoś, kto np. pije alkohol w podwórku, bramie, na trawniku czy na łące – tłumaczy Jerzy Górniak, komendant formacji.
Patrol może interweniować tylko wtedy, jeśli delikwent głośno przeklina, zaczepia przechodniów lub rwie się do bicia.
– Zawsze w takich przypadkach musi być świadek, który wskaże konkretną osobę i powie, że zakłóca mu spokój – usłyszeliśmy od komendanta Górniaka.
Strażnik nie może dać mandatu osobie, która „tylko” delektuje się tanim winem w bramie. Przekracza wówczas uprawnienia.
– Najczęstszym problemem, z jakim się spotykamy, jest sytuacja, w której patrol jest wzywany, a po przyjeździe na miejsce nie ma żadnych świadków, którzy wskazaliby sprawcę i podali przyczynę zawiadomienia SM – wyjaśnia strażnik Sławomir Zakrocki.
Aby strażnicy zadziałali skutecznie, świadek musi podać swoje dane. – Wtedy dopiero można wlepić mandat (jeśli obwiniony go przyjmie) lub wręczyć wezwanie do sądu. Funkcjonariusze podkreślają, że obowiązuje ich ustawa o ochronie danych osobowych, które przekazywane są tylko do wiadomości organów ścigania. Zapewniają, że nikt postronny nie ma w nie wglądu, nie mówiąc już o obwinionym.