Chodzi o budynek przy ul. Kamiennej 1 w Piechowicach, w którym mieszka pięć rodzin. Obiektem zarządza firma „Zarząd Nieruchomościami Wspólny Dom” który zlecił wykonanie prac i określił ich zakres.
- Obecnie rewitalizujemy sześć budynków w Piechowicach za około 1 mln zł, a budynek przy ul. Kamiennej jest największy i koszt prac na nim pochłonie około 200 tys. zł. Jest to rewitalizacja, w ramach której robimy termoizolację, pozbywamy się azbestu z dachu i robimy odwodnienie – mówi Stanisław Gwizda, prezes firmy Zarząd Nieruchomościami Wspólny Dom.
Zdaniem lokatorów wykonywane prace to prawdziwa fuszerka. Robotnicy nie odgrzybili bowiem murów budynku, ani ich nie osuszyli.
- Po dwóch powodziach budynek nie został osuszony. Nie było likwidacji grzyba, który zjada mury budynku. Podczas powodzi piwnica była zalana po sufit, a znajduje się w niej malutkie okienko. Nawet fundamenty nie były osuszane, nie okopano też budynku – skarżą się lokatorzy. - Wystarczy wejść na klatkę schodową, z której widać na całej ścianie czarne wykwity. Sami próbowaliśmy je zmywać odpowiednimi środkami, ale to siedzi głęboko w ścianach i cały czas wychodzi, mimo, że wciąż wietrzymy nasze mieszkania i cały budynek. Przez to wszystko pękają ściany z każdej strony. Teraz pracownicy kładą na to wszystko styropian z zewnątrz, przez co ten grzyb jedynie będzie bardziej narastał i wedrze się do naszych mieszkań – mówi pani Julita Świątek, lokatorka.
Inni mieszkańcy dodają, że grzyb jest widoczny na całej wysokości budynku, a przy sufitach rośnie mech.
- Mam go zarówno w pokoju, jak i w kuchni. Musiałam nawet poodsuwać meble od ścian. Widać, że ten grzyb idzie ze strychu – mówi inna lokatorka. Wyszorowałam go już nie jeden raz, ale to na długo nie pomogło. Grzyb wychodzi ponownie. Z administracji mówią tylko, że to ja nie wietrzę mieszkania i w nim nie grzeję, że ściany są wyziębione. Tak jest najłatwiej powiedzieć, a to nie prawda – rozkłada ręce jeden z lokatorów. Swoje mieszkanie wietrze systematycznie, bo w tym smrodzie wilgoci nie dałoby się wytrzymać. Administrator nigdy nie miał pieniędzy na osuszenie i odgrzybienie budynku. Teraz wilgoć rozsadza budynek od środka, a oni kładą na zewnątrz styropian. Przecież budynek trzeba najpierw osuszyć, odgrzybić i dopiero kłaść na niego jakąś elewację – dodaje oburzona lokatorka.
Sprawa została zgłoszona do nadzoru budowlanego. Mieszkańcy czekają na odpowiedź. Tymczasem zarządca nieruchomości zapewnia, że prace prowadzone są zgodnie ze sztuką budowlaną i nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Tam nie ma żadnego grzyba – mówi Stanisław Gwizda . To nie jest gruntowny remont, ale rewitalizacja, która nie obejmuje odgrzybiania budynku, bo nie ma takiej potrzeby. Lokatorzy sami sobie oklejają ściany w mieszkaniu styropianem, nie wietrzą ich, a później się dziwią, że mają grzyba. Jedna z lokatorek robi wszystko by dostać mieszkanie w bloku, stąd ta nagonka. Prace będą prowadzone tak, jak dotychczas, bo przebiegają zgodnie z planem i ze sztuką budowlaną – twierdzi prezes firmy Zarządca Nieruchomości Wspólny Dom.