Afera w IV lidze: Karkonosze skaczą, kibice Kuźni płaczą
Aktualizacja: 18:03
Autor: Mateusz Banaszak
Kuźnia w sobotnim meczu pokonała faworyzowanych piłkarzy ze stolicy Karkonoszy, jednak gra Kuźni nie była do końca fair. Okazuje się, że szeregi jaworskiej Kuźni podczas meczu zasilił piłkarz , który podpisał umowę w zupełnie innym klubie. Łukasz Fartuszyński – bo o nim mowa zagrał w sobotnim meczu w barwach Kuźni, mimo że podpisał deklarację gry w Nysie Wiadrów – klubie występującym w lidze okręgowej.
Ani piłkarz, ani władze Kuźni nie miały prawa wprowadzać tego piłkarza do gry, skoro gra już w innym zespole. Zachodzi wielkie nieporozumienie, bo aktualnie piłkarz grający w sobotę w Kuźni, konfiguruje w innym klubie.
„ To skandaliczne” krzyczą kibice Kuźni na stronie internetowej. To oznacza tylko jedno. Jeśli spekulacje zostaną potwierdzone przez OZPN w Legnicy i DZPN we Wrocławiu sympatycy Karkonoszy mogą cieszyć się z trzech punktów przyznanych walkowerem.
To nie jedyna zła wiadomość, dla sympatyków Kuźni. Policja - która nie wpuściła większości kibiców na stadion, ma znów plany, aby powtórzyć ten przykry dla futbolu zakaz
Prawdopodobnie zakaz wejścia na stadion z powodów bezpieczeństwa zostanie wdrożony ponownie 25 października w meczu z Górnikiem Wałbrzych, a kibice znów będą musieli zadowolić się miejscami przy płocie.
Zastanawiające jest to, że prowokacja policji działa jak płachta na kibiców i powoduje niepotrzebną agresje. Nie jest dobrym pomysłem, aby nie móc dać szansy kibicom na obejrzenie meczu.
W sobotnim meczu, kilkanastu osobom udało się wejść na stadion, ale tylko tym którzy mieli pomarańczowe trykoty. Teraz niewiadomo, czy trzeba na każdy mecz nosić ze sobą „coś pomarańczowego”, czy to tylko niedopatrzenie ze strony funcjonariuszy, którzy definitywnie zapowiadali, że nie wpuszczą nikogo.
Traci na tym przede wszystkim moc futbolu, która uzależniona jest od kibiców. Miejmy nadzieję, że sprawa feralnego wejścia na stadion jak i sprawa gry Łukasza Fartuszyńskiego zostanie szybko rozwiązana