Dolny Śląsk: Kradną drewno
Aktualizacja: Czwartek, 12 stycznia 2006, 15:10
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Dziewięć tysięcy metrów sześciennych drewna skradziono w tym sezonie
z terenu nadleśnictwa w Bolesławcu. Przed zimą w lasach grasują gangi, które na handlu zrabowaną brzozą, sosną i świerkiem robią interes.
Problemy z policją mieli ostatnio jeleniogórzanie, złapani przez stróżów prawa. W kilka dni wycięli 45 brzóz. Wpadli na gorącym uczynku z łupem i piłą. Zajmie się nimi sąd. W więzieniu mogą spędzić nawet pięć lat.
Ale wielu ludziom przyłapanym z drewnem nie sposób udowodnić, że są przestępcami. - Mówią, że drewno znaleźli porzucone - tłumaczy Danuta Razmysłowicz z policji. Mundurowi pobłażliwiej traktują tych, którzy tłumaczą, że ukradli drewno, bo nie mają pieniędzy na opał.
Waldemar Sokołowski z Mysłakowic, dla którego drewno jest jedynym źródłem ciepła w domu, od października codziennie rowerem z wózkiem objeżdża pobocza lasów. - Nie jestem złodziejem! Zbieram porzucone gałęzie. Trafiają się grubsze konary. Starczy na ogrzanie mojego mieszkania - mówi mężczyzna. Do wózka zabiera też resztki drewna pozostawione przez drwali. Pan Waldemar podkreśla, że sprząta leśne okolice. Nie miał kłopotów z policją.
- Złodzieje sprzedają pokątnie porąbane pnie dwa razy taniej. Wielu woli u nich kupować. A koniunktura się nakręca. Podrożał gaz i węgiel: coraz więcej mieszkańców pali drewnem w kominkach i piecach - mówi pan Robert (nazwisko do wiadomości redakcji). Sprzedawca zaopatruje się
legalnie w drewno w nadleśnictwach. Złodziejska konkurencja sprawia, że interes na razie idzie marnie.
Złodzieje panoszą się też w lasach, które nie należą do nadleśnictw, ale do miast
i gmin. W okolicach Jeleniej Góry to najczęściej tereny dawnego poligonu przy ulicy Sudeckiej, lasy w rejonie Staniszowa i Siedlęcina. - Policja ma do wyboru: albo zapewnić bezpieczeństwo ludziom, albo drzewom. Wybieramy to pierwsze. Nie mamy możliwości ustawienia patrolu przed takimi lasami - wyjaśnia Danuta Razmysłowicz.
Za metr sześcienny pociętego drewna świerkowego i sosnowego wyciętego legalnie trzeba zapłacić 80 zł. Brzozowe kosztuje około 100 zł. To właśnie ono jest najlepsze do palenia w kominkach. Szybko się rozpala i długo trzyma żar. Sprzedawcy doliczają też koszty transportu w zależności od odległości. Kradzione drewno jest zwykle o połowę tańsze.
Dla porównania tona węgla kosztuje 480 zł, a koksu - 940