Pisze o tym „Dziennik” w wydaniu środowym analizując pomysł posłów Platformy Obywatelskiej z sejmowej komisji zdrowia, którzy pracują nad ustawą o zakazie palenia.
Jak miałoby wyglądać licencjonowanie sprzedaży? Każdy zainteresowany obrotem wyrobami tytoniowymi, będzie musiał wystąpić do urzędu gminy o wydanie pozwolenia. Nie będzie bardzo restrykcyjnych ograniczeń. Jedynie prowadzący sklepiki na terenie szkół i szpitali nie będą mogli dostać koncesji. Ta – oczywiście – będzie płatna. Jeszcze nie wiadomo, ile.
Pomysł popierają aktywiści z frontu walki z nikotynizmem i sprzedaży papierosów osobom niepełnoletnim. Z ostatnich badań wynika, że aż 64 procent kioskarzy i sklepikarzy sprzedaje te produkty młokosom. Organizacja STOP 19 postuluje nawet wprowadzenie kursów, na których sprzedawcy papierosów mieliby się nauczyć asertywnej odmowy udzielenia wyrobów tytoniowych.
Propozycja ma też wielu przeciwników. Głównie są nimi handlowcy. Z kolei realiści obawiają się, że powstanie czarny rynek papierosowy. – Wyroby tytoniowe będzie można kupić, tyle że spod lady i drożej – przewidują. Ale podobne rozwiązania obowiązują w kilku krajach Europy.
W Jeleniej Górze przykład idzie z góry, czyli z samorządu i osób kręgu władzy. Tu palaczy nie brakuje: wielbicielem dymka jest, między innymi, poseł Marcin Zawiła. Od papierosów nie stronił też były prezydent Józef Kusiak (podobno rzucił), ale w jego ślady nie poszli radna Grażyna Malczuk i wiceszef rady miejskiej Józef Sarzyński. Jak ocenią ewentualne zmiany przygotowywane przez sejm? Pokaże przyszłość.