Już na wstępie spotkania w placówce oświaty przy ul. Skłodowskiej-Curie Piotr Paczóski oświadczył, że ma tylko godzinę na rozmowę, co wywołało oburzenie wśród uczestników, gdyż w tak ważnej dla nich sprawie, przedstawiciel prezydenta nie ma dla nich czasu. Ostatecznie okazało się, że był dłużej – do końca spotkania.
Po raz kolejny mieszkańcy Jeleniej Góry mieli żal, że władze miasta spotykają się z nimi za późno. Marcin Zawiła podjął już decyzję w sprawie przeniesienia zajęć z budynku przy ul. Skłodowskiej-Curie - gdzie warunkowe pozwolenie na użytkowanie jest do końca bieżącego roku – do budynku po byłym Gimnazjum Nr 1 przy ul. Piłsudskiego.
W czasie dyskusji wyszło na jaw, że prezydent i jego zastępcy nie wzięli pod uwagę trudności z jakimi spotkają się osoby niepełnosprawne, bowiem w nowej lokalizacji do dyspozycji MDK ma być drugie piętro i poddasze (przez pierwsze dwa lata współdzielone ze szkołą, później jako samodzielne pomieszczenia). Rodzice opowiadali się za remontem w obecnej lokalizacji i jak wyszło na jaw – koszt takiej inwestycji nie jest tak wielki, jak sobie wyobrażano, a rodzice mieli żal, że już dawno tego nie zrobiono. Paweł Domagała (naczelnik Wydziału Edukacji i Sportu) ujawnił, że szacunkowo remont MDK przy Skłodowskiej-Curie miałby kosztować 1,6 mln zł, z kolei koszt dostosowania budynku szkoły do potrzeb MDK ma kosztować 400 tysięcy.
- Jest pan zawodowym mówcą, zawodowo zajmuje się pan polityką. My jesteśmy rodzicami. Chciałbym, aby moje dziecko – tak jak dotychczas – przychodziło do miejsca magicznego, tutaj uczy się kultury i sztuki. To te dzieci później chodzą do teatru, filharmonii, a nie jak wielu ich rówieśników oglądają filmy w tabletach. Chcieliście być we władzach tego miasta, nikt was do tego nie zmuszał, żeby być radnym, prezydentem, zastępcą prezydenta – mówił do Piotra Paczóskiego jeden z rodziców, który otrzymał gromkie brawa od uczestników.
Ważnym elementem, który potęguje obawy rodziców przed zmianą lokalizacji jest m.in. brak toalet na poddaszu G1, gdzie mają się odbywać zajęcia plastyczne. Do Młodzieżowego Domu Kultury uczęszcza bowiem 43 dzieci z wieku 3-7 lat i zejście piętro niżej po kamiennych schodach może być dużym problemem. W sumie z zajęć placówki korzysta ponad 300 osób.
- MDK to nie tylko miejsce, to jest też klimat. Moja mama uczyła się tu malować, teraz jest świetną artystką. Teraz ja się tu uczę, robię akcje z dziećmi z domu dziecka, które tu przychodzą i są przyzwyczajone do tego miejsca. Jak widać, niepełnosprawne dzieci mogą tutaj przychodzić – mówił jeden z uczestników zajęć, który ma żal do prezydenta i wydziału edukacji, że przez tyle lat nie zapewnili środków na remont budynku.
Piotr Paczóski wielokrotnie podnosząc głos i pouczając uczestników wywoływał kolejne emocje. Jeden z przybyłych do sali przypomniał przedstawicielom Urzędu Miasta, że to mieszkańcy ich zatrudniają i płacą im pensje. Zastępca prezydenta postawił też dyrektora MDK w niezręcznej sytuacji, kiedy to przy rodzicach i dzieciach zapytał go, czy jest za przeniesieniem placówki czy przeciw (jak wiadomo dyrektor jest od wykonywania poleceń przełożonych, w tym prezydenta, a więc negowanie pomysłu byłoby podważeniem decyzji Marcina Zawiły). W kolejnych wystąpieniach Piotr Paczóski poinformował również, że dyrektor Cytarzyński nie odpowiada na zapytania urzędu, przez co to dyrektorka SP 2 zajmuje się wyposażeniem sal na potrzeby MDK, czym w obecności osób postronnych rozliczał swojego podwładnego.
- Dlaczego pan nie dotrzymuje terminów wyproszonych, nakazanych przeze mnie i naczelnika - pytał podniesionym głosem dyrektora Cytarzyńskiego Piotr Paczóski. - Nie wyobrażam sobie, żeby zastępca prezydenta rozliczał swojego pracownika w obecności radnych i rodziców – podniosła uwagę Anna Ragiel, przewodnicząca Komisji Oświaty i Wychowania, której zdaniem takie spotkanie powinno się odbyć dwa miesiące wcześniej, zanim prezydent podjął decyzję. - Pan nas informuje, że ma problemy z prowadzeniem własnego personelu - to są pana problemy, nie my jesteśmy adresatami. Może pan iść na szkolenie jak prowadzić personel - podniosła jedna z matek. - Od 8 lat jako nauczyciel jestem stresowany, znerwicowany - dodał jeden z uczestników. Z kolei główna księgowa MDK przypomniała, że w przeszłości była planowana termomodernizacja budynku przy Skłodowskiej-Curie, ale nagle od tego pomysłu odstąpiono.
Z większością Rady Miejskiej byliśmy z państwem kilka lat temu, gdy Miasto chciało zlikwidować MDK i nic się nie zmienia. Działaniem sensownym byłoby czasowe przeniesienie MDK na czas remontu tej placówki – mówił radny Rafał Szymański, który przypomniał też, że Miasto jest spokojne o remont znacznie większej inwestycji w Teatrze Norwida, która ma być zakończona do końca roku, więc remont budynku MDK zapewne da się zrobić w znacznie krótszym czasie. Z kolei Leszek Wrotniewski podkreślił, że pieniądze są, bowiem z poprawy wyniku finansowego jest 20 milionów złotych w budżecie.
Na obronę argumentu o przeniesieniu do szkoły Paweł Domagała podawał przykład z Cieplic, gdzie od kilku lat Przystań Twórcza funkcjonuje w Szkole Podstawowej Nr 6. Ostatecznie ustalono, że zastępca prezydenta przekaże swojemu szefowi argumenty i pytania, które padały podczas spotkania, a uczestnicy oczekują na odpowiedź Marcina Zawiły.
- Po raz pierwszy padła kwota, która jest potrzebna na remont tego miejsca. Kolejny raz Prezydent Miasta rozpętuje niepotrzebną awanturę. Przy takiej kwocie nie rozumiem tego oszczędzania i kosztu społecznego. Przez tyle lat 2 miliony mogły się znaleźć. Inwestycje w ubiegłym roku na poziomie 20 procent to totalna żenada. Zostało 20 milionów, czyli te niecałe 2 miliony wydają się kwota żałosną - ocenił Leszek Wrotniewski, który opowiada się za remontem Młodzieżowego Domu Kultury, przypominając, że w przeciwieństwie do jednostek kultury, jest to placówka oświatowa dofinansowana subwencją z budżetu państwa.