Nie wszyscy zdołali ukończyć Mud Party ze sprawnymi pojazdami, w związku z tym blisko 30 załóg przystąpiło wczoraj do ustanowienia rekordu Guinnessa. Pełna mobilizacja, zaawansowane przygotowania, szczególnie pod względem bezpieczeństwa widzów i w końcu zaczęło się...
Po 25 minutach na liczniku było już 500 przejazdów, wszystkim wydawało się, że bez problemu pęknie tysiąc, ale im bliżej końca, tym więcej terenówek dotykały defekty. W końcowych minutach miłośnicy jazdy po bezdrożach zmobilizowali się jeszcze mocniej i ostatkiem sił zrobili to! Według dwóch niezależnych pomiarów, tor błotny w Miłkowie w ciągu 60 minut pokonano od 1010 do 1020 razy. Teraz nadszedł czas na oczekiwanie potwierdzenia ustanowienia rekordu, co może potrwać nawet do pół roku.
- Udało się! Nieoficjalnie 1015 przejazdów, musimy poczekać kilka miesięcy, ile nam zaliczą. Mamy nadzieję, że po tym więcej ludzi zarazi się off-road'em – powiedział Andrzej „Siojo” Wójcik z Jeep-survival. - Utworzyliśmy nową kategorię rekordów jeśli chodzi o off-road – dodała Sylwia Gromek. - Za rok kolejna edycja Mud Party i pewnie spróbujemy pobić własny rekord – podkreślali pomysłodawcy nowej dyscypliny w Księdze Rekordów Guinnessa.
Po udanej zabawie wszyscy uczestnicy wskoczyli do toru błotnego nie ukrywając radości. Błoto, które jest ich pasją oraz istotną częścią życia rozrywkowego zmyli następnie w pobliskiej rzece, po czym udali się do Karpacza, by pobić kolejny rekord, ustanowiony przez Brytyjczyków przed dwoma tygodniami – w ilości przejazdów wodną ślizgawką. Czy dokonali niesamowitego osiągnięcia drugi raz w ciągu jednego dnia? O tym w kolejnym artykule.