– W Niemczech przy drogach ustawione są bilbordy poświęcone temu problemowi, może warto o nich pomyśleć również w stolicy Karkonoszy? – proponuje Czytelnik.
- Każdego dnia na Alei Jana Pawła II pojawiają się kierowcy, którzy rano w godzinach szczytu czyli pomiędzy godz. 7.00 a 8.00 wjeżdżają na lewy pas np. na Zabobrzu i zjeżdżają z niego dopiero na rondzie czy w ul. Karola Miarki - denerwuje się pan Piotr. – Takie ślimaki skutecznie blokują więc cały lewy pas jadąc 40 km/h a nawet mniej i nie ma ich jak wyminąć. To samo jest na ul. Wolności. A przecież po to są dwa pasy, by prawym poruszać się na dłuższym odcinku, a lewym wyprzedzać – dodaje jeleniogórzanin, który oczekuje, że problemem zajmie się miejscowa policja.
Tymczasem naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze Maciej Dyjach wyjaśnia, że nie każda jazda lewym pasem podlega karze.
- Owszem, w Polsce przepisy ruchu drogowego mówią, że obowiązuje ruch prawostronny, ale jeśli prawy pas jest zajęty, a ktoś zdecyduje się jechać z odpowiednią prędkością lewym pasem, nie możemy go ukarać – mówi Maciej Dyjach. – Karze podlegają tylko kierowcy, którzy w rażący sposób utrudniają ruch innym użytkownikom, czyli jeżdżą lewym pasem z prędkością np. 30 km/h tam, gdzie obowiązuje 50 km/h. Nasze patrole zwracają uwagę na to, jak jeżdżą kierowcy, ale nie mamy żadnych niepokojących statystyk dotyczących blokowania lewych pasów. Akcja „lewy pas” dotyczy przede wszystkim autostrad, których w Jeleniej Górze nie ma. Dlatego uważam, że takie bilbordy nie są nam do niczego potrzebne. Większym zagrożeniem od tzw. ślimaków lewego pasa, są np. kierowcy przekraczający prędkość czy jeżdżący bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Jak pokazała ostatnia akcja „pasy” na ok. 110 skontrolowanych, około 70 kierujących nie stosowało pasów bezpieczeństwa – dodaje naczelnik.