Nieprawidłowości jest całkiem sporo. Zabawka "Łuk i strzały" była groźna, bo pociski leciały ze zbyt dużą siłą. Negatywną opinię inspektorów wzbudziły także bąki grające oraz zabawki do pchania: miały zbyt ostre krawędzie Ale jeleniogórscy sklepikarze zapewniają, że wszystkie oferowane przez nich towary są bezpieczne. - W naszym sklepie każda zabawka jest oznakowana i ma odpowiednie atesty - usłyszeliśmy w placówce w śródmieściu Jeleniej Góry.
W tym roku hitem wśród podarunków dla najmłodszych są zabawkowe laptopy. W hipermarketowych promocjach kosztują nawet poniżej stu złotych. Dużym powodzeniem cieszą się też lalki, szczególnie te, które dzieci widzą w telewizyjnych reklamach. Często jednak nawet ładna zabawka, po dokładniejszych oględzinach okazuje się bezużyteczna lub nawet groźna dla bezpieczeństwa malucha.
Kłopot mają jednak ci, którzy zabawki kupili od sprzedawców domokrążców. - Klocki drewniane pomalowane śmierdzącym lakierem, lalki wypełnione fasolą lub grochem. Te przedmioty mogą być bardzo niebezpieczne dla naszych dzieci - mówi Jadwiga Reder-Sadowska, miejska rzeczniczka konsumentów, która ostatnio odebrała siedem skarg na takie przedmioty. Nabywcy mają kłopot, ponieważ producent takich zabawek jest nieznany, a sprzedawca domokrążca szybko znika. - Lepiej rezygnować od razu z takich transakcji - radzi pani rzeczniczka.
Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na to, czy na zabawkach jest znak bezpieczeństwa CE. Powinny się także znaleźć informacje o producencie lub
importerze, a także o przeznaczeniu. Producent zobowiązany jest także dołączyć ostrzeżenie, jeżeli zabawka nie jest ona odpowiednia dla dzieci poniżej trzeciego roku życia oraz jeśli konieczny jest nadzór osoby dorosłej.
Osobny problem to żywe prezenty, które są ostatnio także bardzo popularne. - Kotki, pieski, myszki, chomiki, szynszyle, a nawet szczurki. No i oczywiście ptaszki w klatce - wymieniają listę takich podarunków w sklepach zoologicznych. - Przed kupnem takiego towaru należy się bardzo dobrze zastanowić, czy rzeczywiście dziecko będzie się zwierzątkiem opiekowało, czy też po chwilowej euforii, przestanie się nim interesować - radzi Eugeniusz Ragiel, kierownik schroniska dla małych zwierząt w Jeleniej Górze. Zdarza się bowiem, że po świętach do placówki trafiają porzucone przez właścicieli żywe podarunki.