Fotografia jest jednoczesnym rozpoznaniem w ułamku sekundy zdarzenia oraz organizacji form, które temu zdarzeniu nadają właściwy wyraz – pisał Henri Cartier Bresson. Fotografia Ewy Andrzejewskiej to nieco więcej niż można się spodziewać po tej zwięzłej definicji klasyka.
Zdjęcia subtelne, jakby wyjęte ze starego albumu, niewielkie, a jednocześnie mocne w wyrazie. Wykonywane techniką coraz bardziej popadającą w zapomnienie. Środowa wystawa będzie wyjątkowa. Po raz pierwszy po 20 latach Ewa Andrzejewska pokaże cykl portretów. – Portretów ludzi, spotykanych przez lata. Po raz pierwszy publicznie. Tak, jak zostały zrobione. Bez ponownego, ujednolicającego siłą rzeczy, kopiowania. Fotografie ze swego czasu – podkreśla Jacek Jaśko, fotografik.
Zdjęcia wykonane perfekcyjnie pod względem kompozycyjnym, a największym ich walorem jest światło – wspomina z kolei Marek Grygiel w zapowiedzi wystawy. Zdecydowanie to coś więcej niż tylko zapisanie chwili na światłoczułym nośniku. Dziś już nieosiągalnym: błonie negatywowej ORWO, która przeszła do historii wraz ze zmianą układów politycznych, a także – technologicznych – wypierana przez wszechwładną „cyfrę”.
Portrety to także początek artystycznej i fotograficznej drogi Ewy Andrzejewskiej. – Jeszcze w szkole, gdzie portretowała koleżanki i kolegów. Na pamiątkę. Do dziś Ewa powtarza, że zajmuje się fotografią pamiątkową. A najbardziej chciałaby być fotografem ulicznym, a najlepiej mieć zakład portretowy w mieście, w którym mieszka. Z wyboru – podkreśla Jacek Jaśko.
Otwarcie wystawy Ewy Andrzejewskiej „Zwykłe portrety niezwykłych ludzi” o godz. 18 w MDK „Muflon” w Jeleniej Górze Sobieszowie.