Nie było orkiestry, barwnego – choć z roku na rok coraz mniej licznego – przemarszu ulicami miasta. Bez szturmówek i innych elementów pochodu pierwszomajowego. – Zdecydowaliśmy jeszcze z Jerzym Szmajdzińskim, żeby w tym roku inaczej świętować 1 Maja. Bez pochodu, ale na wiecu, bez patetycznej orkiestry, za to z zespołem Tomski Band grającym muzykę popularną – mówi Andrzej Gorzałczyński z SLD.
Sympatycy lewicy i jej członkowie zaczęli się schodzić na plac Ratuszowy przed godziną 11. Przybyły także delegacje z miast ościennych oraz organizacji lewicowych z Zittau (Niemcy). Przy okazji zorganizowano akcję zbierania podpisów pod listami popierającymi Grzegorza Napieralskiego, kandydata SLD w wyborach prezydenckich. Wiec – nie bez kłopotów technicznych z mikrofonem – rozpoczęła przed ratuszem szefowa miejscowych struktur lewicy Grażyna Malczuk. Wybrzmiał hymn narodowy – co się rzadko zdarza – odtworzony w całości.
Grażyna Malczuk w swoim wystąpieniu do kilkudziesięciu uczestników zgromadzenia podkreśliła, że lewica przezwycięży trudności i wygra doprowadzając do poprawy jakości życia społeczeństwa. Gospodyni wiecu przedstawiła też gości: Janusza Krasonia, szefa Rady Dolnośląskiej SLD, Elżbietę Zakrzewską, zastępcę przewodniczącego Krajowej Rady Unii Pracy, a także współorganizatora manifestacji – Antoniego Grochowskiego, szefa Rady Powiatowej OPZZ.
Lider związkowców podkreślił, że Polska wcale nie jest krajem, którego kryzys nie dotknął. Dodał, że rośnie bezrobocie, a celem lewicy jest zapewnienie wszystkich godziwych warunków życia, pracy i płacy. Powiedział też – jak co roku – że większość postulatów, o które walczyli robotnicy w 1886 roku w USA wciąż jest aktualna.
Podczas całej manifestacji wielokrotnie nawiązano do postaci Jerzego Szmajdzińskiego. Czy to w sposób prymitywny – jak na transparencie NIE (W hołdzie Jurkowi nie dajmy się PO ani PIS-owi), czy też we wspomnieniach. O zmarłym Pośle bardzo ciekawie wypowiedział się Janusz Krasoń, szef dolnośląskiej lewicy. – Przyjechałem tu z tremą, bo jak tu zastąpić Jurka? Jurka po prostu nie da się zastąpić – powiedział. Nawiązał też do wielu epizodów z życia Posła, dla którego nie było spraw nieważnych. – Problemy ludzi traktował tak samo jak poważne kontrakty rządowe i obowiązki poselskie – usłyszeliśmy.
Pamięć Jerzego Szmajdzińskiego zebrani uczcili chwilą ciszy. – Wyobraźmy sobie przez ten czas uśmiech Jurka – mówiła Grażyna Malczuk. Dodała także, że Senat Kolegium Karkonoskiego zdecydował o nadaniu imienia Posła nowo budowanej hali sportowej na terenie campusu uczelni. Liderka lewicy i Janusz Krasoń podkreślili jednak, że mimo tych smutnych przesłanek, święto 1 Maja powinno być radosne. – Niech się święci 1 Maja! – zawołał J. Krasoń. G. Malczuk zaprosiła chętnych na piwo do ogródków gastronomicznych. – W planach był także festyn z grillowaniem i tańcami, ale odwołaliśmy go. Jest jeszcze za wcześniej – powiedział Andrzej Gorzałczyński.
Za to wszystkim przygrywał Tomsky Band, który grał także na balu charytatywnym lewicy. – Poznaliśmy Jerzego Szmajdzińskiego nie jako polityka, ale jako człowieka. To był po prostu świetny facet – powiedział lider zespołu. Następnie zabrzmiał znany przebój „W życiu piękne są tylko chwile”. Do stoiska z beczką chmielowego trunku ustawiła się kolejka spragnionych.
Obejrzyj video!