Złapany niedawno przez polską i niemiecką policję w Koblencji Niemiec, który skupował kradzione sakralia z dolnośląskich kościołów i nekropolii, to z pewnością nie jedyny trudniący się paserką antyków cudzoziemiec. Tym bardziej, że dla nierzadko domorosłych złodziejaszków kościoły i tereny, gdzie znajdują się skarby dziedzictwa kultury stoją otworem.
Złodziejski terror paraliżuje duchownych, którzy boją się o zabytkowe wnętrza świątyń. – Dochodzi do absurdu: chciałoby się pochwalić turystom, że mamy cenne rzeczy, ale z drugiej strony boimy się, bo przestępcy nie próżnują – mówi nam jeden z jeleniogórskich księży.
– Zabezpieczenie jest żadne – zauważają przechodnie, którzy przez park (dawny cmentarz) przy kościele garnizonowym skracając sobie drogę idąc do centrum lub na Zabobrze. Wprawdzie bramy parku są na noc zamykane, ale to nie stanowi żadnej gwarancji, że złodziej nie dostanie się do środka i nie ukradnie jakiegoś zabytkowego epitafium.
– Niemiecki rynek jest chłonny na takie przedmioty. Snobistyczni Niemcy lubią takie „ozdoby” umieszczać w ogrodach, a nawet na fasadach domów. Można na tym nieźle zarobić – ocenia Grzegorz Lisiecki zajmujący się handlem antykami.
Księża z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego argumentują, że teren byłego cmentarza administracyjnie podlega miastu i to ono odpowiedzialne jest za dozór.
Ale i w samym kościele czasami dochodzi do kradzieży. Kilka tygodni temu na gorącym uczynku złapał złodzieja kościelny. Przestępca uciekł, ale niezbyt daleko. Kościelny złapał go i zawiadomił policję. – Dlatego, między innymi, wnętrze świątyni nie jest dostępne w dni powszednie poza porą, kiedy odprawiane są nabożeństwa – mówią duchowni. Z kolei zamknięte na cztery spusty kraty nie podobają się turystom, którzy chcieliby zwiedzić kościół, a nie jest to możliwe.
W samej świątyni są zainstalowane kamery i monitory, ale raczej w celach religijnych. – Aby wierni, którzy uczestniczą w mszach w nawach, skąd nie widać ołtarza, mogli zobaczyć, co w danej chwili czyni celebrans – wyjaśniał ks. prałat płk Andrzej Bokiej, proboszcz parafii.
Pozostałe zabytkowe kościoły w Jeleniej Górze nie mają praktycznie żadnych zabezpieczeń przeciwko złodziejom. Wszędzie egzamin „zdają” kraty. Jeszcze gorzej jest w starych świątyniach w okolicznych miejscowościach.
Chlubnym wyjątkiem jest karpacki kościółek Wang. Ale nawet tam, mimo solidnych i nowoczesnych alarmów, przestępcy nie próżnują. Kiedyś ukradli fragment dawnej rzeźby, który trzeba było rekonstruować.
Być może sytuacja zmieni się po przyznaniu przez Urząd Marszałkowski sporej sumy pieniędzy na remonty i zabezpieczenia obiektów sakralnych w Jeleniogórskiem.