- Dzięki temu co Renata robi, znajduje sens życia, ma swój cel, który ją napędza do działania – mówi Anna Galik, mama 25-latki przedstawiana przez młodą artystkę jako menadżerka. Ale życie utalentowanej mieszkanki Wlenia to nie tylko występy, uśmiechy do zdjęć i lista sukcesów. Każdy z tych blasków ma swoją ciemną stronę, bo poprzedzony jest ciężką i bolesną pracą.
Renata Galik ma dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe objawiające się m.in. przykurczem mięśni. By zachować sprawność fizyczną musi być stale rehabilitowana. To podstawa. – Codziennie ćwiczę na steperze i rowerku, chodzę na masaże – wymienia Renata. – Często to bolesna walka, ale... Nie chciałam być chora, a teraz co mam zrobić? Przecież nie mogę się zamknąć w domu i położyć do łóżka - stwierdza.
Za największy swój sukces nie uważa jednak walki z chorobą. Ona jest jej codziennością, którą Renata chce i zmienia każdego dnia. W 2008 roku miała już swój „objazd po Polsce”, gdzie występowała na różnych scenach zdobywając nagrody w wielu konkursach. W 2008 roku była w Parlamencie Europejskim w Brukseli, a w 2009 roku wydała tomik wierszy „Podmuchy wiosny”, z których Teatr Lalki i Aktora z Wałbrzycha wystawił przedstawienie. W tym roku dumnie pokazuje swoją pierwszą książkę „Prawo do miłości”, która ukazała się w czerwcu.
- To była moja najlżejsza adiustacja w życiu – mówi Maria Suchecka, dziennikarka i poetka tytułowana, dobrym duchem artystycznego rozwoju Renaty. – To niezwykle zdolna i wrażliwa istota – dodaje.
Co jest w książce? - Wiele słów o tolerancji, o różnicach i więzach między zdrowymi i słabszymi, o przyjaźni, rozumieniu potrzeb osób niepełnosprawnych i o … szczerości, której w świecie jest coraz mniej – zdradza autorka.
Pisanie to jednak tylko jeden z jej talentów. Renata Galik gra na fortepianie i keyboardzie, czego nauczyła się w szkole muzycznej. Pięknie śpiewa, ale i to musiała wypracować ucząc się przez pięć lat emisji głosu. Wydała płytę „Renata Galik”, na której słuchacze znajdą cztery zapożyczone i siedem własnych kompozycji 25-latki, wszystkie z przesłaniem dla innych. Nawet marzeń Renata nie rezerwuje dla siebie. – Chciałabym, żeby młodzież była bardziej tolerancyjna, bo niestety teraz każdy widzi czubek własnego nosa i uważa, że jest najlepszy – mówi młoda artystka. – A przecież uroda i nawet zdrowie przemijają. Zostaje to, co mamy w środku. Prawda jest taka, że jesteśmy tyle warci, ile zrobimy dla innych – dodaje zapytana o największe z marzeń.
Drugie marzenie to zdrowie dla rodziny, a trzecie to założenie fundacji wspierającej młode talenty. – Chciałabym wspierać wszystkich młodych zdolnych, nie tylko niepełnosprawnych – zaznacza. – I jeszcze chciałabym poprowadzić taki wolontariat, w którym zdrowi i silniejsi pomagaliby słabszym.
Czy ktoś z takimi marzeniami, pomysłami i taką siłą walki może mieć jakieś słabości? – Nigdy nie pogodziłam się ze swoją chorobę – wyznaje 25-latka. - Dlatego walczę o to, by być w pełni sprawną i zdrową. Moją „achillesową piętą” są nauki ścisłe. Za to chętnie zgłębiam nauki przyrodnicze, astronomię czy językoznawstwo. I z pasją czerpię wiedzę z teleturnieju „Jeden z dziesięciu” - opowiada.
Warto dodać, że w tym maratonie nowych zadań wyznaczanych sobie przez Renatę, zawsze przy niej jest jej mama Anna, która dla tych osiągnięć i takiego rozwoju córki, poświęciła całe swoje życie. Z pracy kierownika ośrodka pomocy społecznej zrezygnowała, kiedy Renata miała osiem lat.