Do zdarzenia doszło około 500 metrów za Maciejową, w kierunku Wrocławia. Ford, którego kierowca przytomnie usiłował zjechać na pobocze uderzony w bok obrócił się dookoła własnej osi i też wylądował w rowie.
- Panie, gdyby nie refleks mojego syna i moje ostrzeżenie, nie zdążyłby uciec w bok przez tym facetem który jechał prosto na nas – wyrzucił z siebie starszy mężczyzna – ja stary, to już mi tak nie zależy, ale młodzi, bo syn i synowa, a z tyłu siedział wnuczek, nie przeżyliby czołówki. Żeby jeszcze trochę w bok odbił, to byśmy się o włos minęli. Na szczęście nikomu nic się poważnego nie stało.
Citroen wylądował w rowie z uszkodzoną maską, wyrwanym kołem i urwaną półośką. Jak wykazało badanie alkomatem wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi.
Na miejscu kolizji pojawili się: zastępca komendanta jeleniogórskiej policji, Ryszard Modrzyk i zastępca prokuratora rejonowego w Jeleniej Górze Dariusz Pinis. Mimo tego, że wydarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja, policja dokonała na miejscu wszystkich czynności.
- Obydwa samochody trafiły na policyjny parking, skąd zostaną wydane właścicielom po dokładnym ustaleniu ich stanu technicznego – powiedział komendant Modrzyk.
Nie wiadomo, czy prokuratora Prokuratury Apelacyjnej spotkają konsekwencje służbowe za spowodowanie tej kolizji drogowej. Póki co, może dziękować Opatrzności, że żyje.