Poinformował o tym Jerzy Łużniak, wicemarszałek dolnośląski, który przerwał urlop, aby uczestniczyć w posiedzeniu zarządu poświęconemu, między innymi, tej właśnie sprawie. – 46 milionów złotych pochodzi z Regionalnego Funduszu Operacyjnego – mówi Jerzy Łużniak. – Teraz pozostaje tylko czekać na podpisanie stosowanego porozumienia między prezydentem miasta i marszałkiem oraz wyłonienie wykonawcy. – I można zaczynać budowę. Mam nadzieję, że stanie się to jeszcze w listopadzie tego roku – podkreślił samorządowiec.
W pierwszym etapie droga zostanie wytyczona od węzła „Grabarów” dalej częściowo ul. Wincentego Pola, wiaduktem nad ulicą Łomnicką i torami kolejowymi do ul. Krakowskiej, pod Paulinum do ul. Sudeckiej.
Środki na obwodnicę południową Jeleniej Góry już raz przepadły z powodu niedociągnięć formalnych. Niewiele brakowało, a nie dostalibyśmy tych pieniędzy i teraz, choć formalności dopełniono. – Tylko osobista troska wicemarszałka Łużniaka pozwoliła, aby sprawę rozwiązano pomyślnie dla Jeleniej Góry – zaznaczył Jerzy Pokój, przewodniczący Sejmiku Dolnośląskiego.
Wicemarszałek Łużniak poinformował także o innych inwestycjach zatwierdzonych przez zarząd województwa. Jest wśród nich budowa obejścia drogi 366 przebiegającej przez Mysłakowice i Kostrzycę. Pochłonie 56 milionów złotych, z tego 26 mln pochodzić ma z RPO). Jerzy Pokój mówił także o planach budowy nowej drogi z Jeleniej Góry do Bolkowa.
Podczas konferencji nawiązano także do spraw kolejnictwa. – Wicemarszałek Łużniak, przewodniczący Pokój i ja będziemy strzelali z trzech luf, aby bronić połączeń Jeleniej Góry z resztą kraju – powiedział poseł Marcin Zawiła. – Jesteśmy bardzo zaniepokojeni planami skrócenia biegu pociągu „Karkonosze”, jedynego stałego składu z Jeleniej Góry do Warszawy. Dochodzą nas też wieści, że w nowym rozkładzie jazdy znacząco mają być ograniczone połączenia dalekobieżne ze stolicą Karkonoszy. Niektóre mają kończyć bieg w Wałbrzychu. Stanowczo się temu sprzeciwimy – zapowiedział poseł Zawiła.
Dodał też, że im bliżej do rozmów o dotacjach samorządów do poszczególnych połączeń, tym lista pociągów zapowiedzianych do likwidacji robi się coraz dłuższa. Zdaniem samorządowców to celowa taktyka przewoźników, którzy chcą jak najwięcej zarobić dla siebie.