W poniedziałek, przy wyjątkowo niekorzystnej pogodzie została wydobyta ze stawu przez ratowników GOPR-u i WOPR-u.
Kobieta wyruszyła w góry tydzień temu, aby razem z koleżanką zbierać borówki. Razem weszły na zbocza Kotła Wielkiego Stawu. W pewnym momencie rozdzieliły się. Jedna poszła w górę i straciła znajomą z oczu. Wróciła do domu, chociaż znajomej już nie zobaczyła. Policja została powiadomiona
o zaginięciu kilka dni później, gdy koleżanka powiadomiła rodzinę zaginionej o tym, że rozdzieliły się w górach i więcej nie spotkały. Wskazała też miejsce, gdzie się ostatni raz widziały.
Poszukiwania rozpoczęto w sobotę, ale penetracja zboczy kotła nie przyniosła rezultatu. Zwłoki odnaleźli goprowcy dzień później, gdy weszli na ścianę z pomocą sprzętu wspinaczkowego. Z powodu zapadającego zmroku i konieczności sprowadzenia na miejsce policji i prokuratora akcję przeprowadzono w poniedziałek. Mocno utrudniała ją pogoda, gdyż w wysokich partiach gór padał śnieg, a temperatura spadła poniżej zera.
Jak mówili ratownicy, nawet wprawny turysta miałby kłopoty z poruszaniem się po półkach skalnych, na które weszła kobieta. Wszystko z powodu borówek, które w dużych ilościach rosną w połowie wysokiego na kilkaset metrów zbocza.