- Było tu bardzo spokojnie i nawet nie przejeżdżało dużo samochodów. W większości były to auta szkół jazdy – mówi jedna z mieszkanek ulicy Norwida. – Jednak od pewnego czasu przy chodniku jest tak tłoczno, że aż niebezpiecznie! – dodaje. Rzeczywiście: różnicę widać było dziś rano.
Przypomnijmy, że ulica Norwida do 2 listopada w całości była poza strefą płatnego parkowania, która – wraz z montażem automatów – została poszerzona o kilka ulic na wschód od al. Wojska Polskiego. Zanim stanęły tam maszyny, kierowcy tarasowali przejazd i przejście na chodnikach. Teraz przenieśli się niżej, aby tylko uniknąć opłat.
Poza strefą płatną ulica Norwida obstawili zmotoryzowani z dwóch stron. Tam, gdzie obowiązują parkometry, sporo wolnych miejsc. – Zakazu nie ma, więc staję tu. Mam sprawę w sądzie, dojdę sobie te 200 metrów, a zawsze parę groszy w kieszeni zostanie – śmieje się pan Mariusz.
Dodajmy, że obowiązujący od początku listopada nowy system opłat wzbudził wiele kontrowersji. Do kolejnych dochodzi wizja przyszłości i zimy. – Jeśli spadnie śnieg, kto go odgarnie? – pytają zmotoryzowani. Do tej pory zajmowali się tym parkingowi, którzy – w znacznej większości – stracili pracę. Kontrolerzy raczej nie odgarną białego puchu na terenie całej strefy, a na służby miejskie raczej nie ma co liczyć.