Ambulans pogotowia ratunkowego utknął wśród licznych samochodów na modernizowanym odcinku drogi Jelenia Góra – Wrocław.
Na korki pomstują inni kierowcy, którzy tracą w nich co najmniej godzinę. Nie przekonuje ich argumentacja, że po zakończeniu rozbudowy będzie wygodniej, bo przybędą dodatkowe pasy ruchu.
Teraz wszystkie pojazdy wciąż jeżdżą wahadłowo. To oznacza: kilometrowe korki, kilka czerwonych świateł drogowych sygnalizacji, na których kierowcy stoją po pół godziny, i porozkopywane obydwie strony jezdni – to obraz jaki codziennie przeklinają przejeżdżający przez Kaczorów kierowcy.
Tymczasem bezradnie rozkładają ręce drogowcy, którzy tłumaczą, że inaczej po prostu się nie da. – Puszczamy tak średnio po pięćdziesiąt aut – powiedział nam jeden z pracowników odpowiedzialnych za przepustowość ulicy. To nie nasza wina, że zawsze po południu tworzą się tu korki – dodaje.
Kierowcy jednak mają już tego remontu serdecznie dosyć i już dawno odechciało im się jeszcze niedawno upragnionego trzeciego pasa ruchu.
– Zanim ten pas tu powstanie wielu z kierujących straci tu zdrowie, nerwy i co niektórzy życie – skomentował stojącą w korku karetkę pogotowia na sygnale, Adam Podgórzyński z Bolkowa, który tą trasą przejeżdża do Jeleniej Góry co najmniej kilka razy w tygodniu. Czasami liczy się każda minuta, a tu traci się całe godziny – dodał.
Na szczęście tym razem dojechał do pacjenta, kiedy nie było na ratunek za późno, ale różnie się w przyszłości zdarzyć może.