Żebractwo jest wykroczeniem podlegającym karze jeśli osoba, która żebrze, ma środki, aby utrzymać. Karalne jest także nachalne proszenie o jałmużnę. W Jeleniej Górze jednak nie zdarzyło się jeszcze, aby kogokolwiek za żebranie ukarać. Wiedzą o tym doskonale zainteresowani, którzy okupują centrum miasta.
Stróże prawa mogą tylko sprawdzić dokumenty żebrzących i postraszyć ich przeganiając z danego miejsca. Ci jednak przechodzą gdzie indziej i znów żebrzą. Wśród proszących o jałmużnę są matki z małymi dziećmi i osoby niepełnosprawne, które publicznie demonstrują swoje kalectwo. W ten sposób biorą na litość nawet najbardziej zatwardziałe serca.
– Kto to widział, żeby taki szmat drogi jechać i na ulicach żebrać – dziwi się starsza pani, która obserwowała dziś żebrzącą Romkę z dzieckiem. – Różne były czasy, ciężko było. Człowiek sobie kawałek chleba zjadł, ale na żebry nie szedł – dopowiada stojący obok starszy pan.
Nikogo jednak nie interesuje, co żebrak robi z zebranymi pieniędzmi. Nie sposób tego sprawdzić. Mówi się, że rumuńscy Cyganie, którzy żebrzą na ulicach miasta, mieszkają w jednym z domów noclegowych w Cieplicach i odprowadzają część „zarobionych” pieniędzy osobie, która organizuje im pobyt i przejazd do Polski.
Zdaniem wielu najprostszym sposobem na przepędzenie żebraków jest niedawanie jałmużny. - Sami wtedy pójdą - uważa Marcin z I LO, który uważa, że każdy może uczciwie pracować. - Najgorsze jest to, że zagraniczni turyści myślą, że to polscy żebracy i opowiadają później historie, że u nas bida z nędzą, bo nawet na ulicach żebrzą - podkreśla Sylwia Wesołowska, studentka socjologii.