Z relacji świadków ewidentną winę ponosi kobieta kierująca autem.
– Najpewniej zamyśliła się albo rozmawiała przez telefon - mówi przypadkowy przechodzeń, który widział wypadek.
– Kobieta powoli przechodziła przez pasy, kiedy z dużą prędkością nadjechało to czerwone auto – relacjonuje Rafał Michalewski, świadek.
Siła uderzenia była spora. Starsza pani niemal „przeleciała” przez auto – opowiadają świadkowie. Upadła na jezdnię. Nogę miała we krwi. Kość wychodziła jej na zewnątrz.
Poszkodowanej w wypadku pomogły dwie pracownice sądu, które właśnie były w pobliżu.
– Podtrzymywały jej głowę i ułożyły w bezpiecznej pozycji – opowiada Rafał Michalewski. Pogotowie przewiozło ofiarę do szpitala.
To przejście dla pieszych od dawna budzi grozę.
Wszyscy się boją przejść na drugą stronę, a kierowcy rzadko ustępują pierwszeństwa pieszym, zwłaszcza w godzinach szczytu.
Tablica ostrzegawcza „Uwaga wypadki” nie przyniosła żadnego rezultatu. Mieszakańcy zastanawiają się, kiedy w końcu ktoś skutecznie zabezpieczy to miejsce.
– Wystarczyłyby progi spowalniajace, światła, cokolwiek – mówi mieszkająca obok sądu kobieta. – Nie wiem, co jeszcze musi się stać, żeby w końcu ktoś zareagował – dodaje.