Czytelnik twierdzi, że lokomotywownia była zabytkiem. – Większość mienia należącego do PKP nie jest zgłoszona do rejestru zabytków, mimo że mają wiele lat. Podobno PKP miało długi podatkowe w gminie za nieruchomości i gmina chciała umorzyć je w zamian za pusty plac przy dworcu. Teraz ma tam powstać market, choć rozpatrywana jest decyzja o rewitalizacji linii kolejowej do Karpacza i Kowar – pisał Czytelnik.
- Mieszkańcy protestowali przed burzeniem obiektu. Firma zaczęła od wyrwania stalowych schodów prowadzących wewnątrz na piętro, następnie wyrwała stalowe dźwigary stropu i zdemontowała stalowy dach. Przypomina to dewastację innego zabytku, jakim była przędzalnia w Mysłakowicach. Jak mieszkańcom udało się dowiedzieć, firma miała jedynie dwa dni na rozbiórkę lokomotywowni – dodał Czytelnik.
Burmistrz Gminy Podgórzyn Mirosław Kalata zaprzeczył, by PKP miało długi wobec gminy. – Gmina chciała przejąć tereny od PKP kilka lat temu. Obecnie nie planujemy pozyskiwać tego terenu i nie wiem też nic o budowie marketu. Jednak sprawdzamy sprawę rozbiórki tego budynku – mówił Mirosław Kalata, wójt.
Sprawą zajął się Andrzej Proczek z Urzędu Gminy. – Ponieważ z Urzędu Wojewódzkiego nie mieliśmy informacji o planowanych rozbiórkach na tym terenie kontaktowaliśmy się w tej sprawie z urzędem i z Działem Nieruchomości PKP. Inspektor nadzoru poinformował, że wykonawca rozbiórki miał uzyskać wszelkie pozwolenia, by ją wykonać. Właściciel firmy burzącej obiekt nie był dostępny. Konserwator zabytków potwierdził, że lokomotywownia nie jest wpisana do rejestru zabytków. Pochodzi z pierwszej połowy XX w. Zabytkowa jest jedynie stacja kolejowa w Miłkowie – mówił Andrzej Proczek.
- Czekamy na informację od Urzędu Wojewódzkiego, będziemy też zwracać się do wykonawcy o przedstawienie wszelkich pozwoleń – dodał.