Uczestnicy wycieczki po dotarciu do Przesieki spotkali się w pensjonacie Marzenie. Właściciel obiektu był na tyle miły, że przygotował dla nas termosy z ciepłą kawą, herbatą oraz ciasteczka i zaprosił do altanki, w której zjedliśmy śniadanie. Przyznam, że spotkało się to z bardzo ciepłym przyjęciem ze strony uczestników wycieczki, którym od razu poprawiły się humory. Nie ma to jak ciepła kawa przed ruszeniem na trasę.
Obecny obiekt wzniesiono na fundamentach poniemieckiej gospody ”Waldschlössechen”, w której po II wojnie światowej znaleziono skrzynie z dziełami Jana Matejki.
Już w 1939 roku Antoni Olszewski utworzył tajną komisję dokumentującą straty w dziełach sztuki jakie ponosiła Polska podczas II wojny światowej. Kierowanie działem kultury w komisji powierzył prof. Stanisławowi Lorentzowi, ówczesnemu dyrektorowi Muzeum Narodowego w Warszawie. Pod koniec wojny prof. Lorentz został mianowany przez Wincentego Rzymowskiego - ministra kultury w rządzie lubelskim, Naczelnym Dyrektorem Muzeów i Ochrony Zabytków.
W miarę jak poszukiwania zrabowanych dzieł sztuki przenosiły się coraz dalej od Warszawy pozyskiwano także informacje o ich ewentualnych miejscach ukrycia. Doprowadziło to grupę prof. Lorentza w okolice Jeleniej Góry. To właśnie tam w ówczesnej miejscowości Hain (dzisiejsza Przesieka) znaleziono skrzynie z napisami Matejko. Po ich otwarciu ukazały się m.in. obrazy: Rejtan, Batory pod Pskowem i Unia Lubelska. Skrzynie z obrazami początkowo przewieziono do muzeum w Jeleniej Górze a następnie do Muzeum Narodowego w Warszawie.
Ponieważ skrzyń z dziełami sztuki było kilkadziesiąt trafiły one do zamku Paulinum w Jeleniej Górze. To właśnie tam utworzono składnicę muzealną do której trafiały odnajdywane w okolicy obiekty. Składnicą kierowała Barbara Tyszkiewicz.
Odkrycie tak cennych dzieł sztuki było wydarzeniem na tyle dużym, że miejscowość Hain przemianowano na Matejkowice. Niestety nie trwało to długo. Podczas ustalania polskich nazw miejscowości Matejkowice stały się Przesieką i ta nazwa utrzymała się do dzisiaj.
Po tak ciekawych informacjach dotyczących miejsca, z którego rozpoczynamy nasz spacer ruszyliśmy w dalszą drogę pełni nadziei, że spotkamy po drodze jeszcze coś ciekawego. Tak też się stało. I wcale nie trzeba było na to długo czekać. Wkrótce dotarliśmy do miejsca, w którym znajduje się Waloński Kamień. Tak naprawdę jest to grupa skalna składająca się z kilku granitowych skał. Na jednej z nich można zauważyć kociołki będące efektem wietrzenia granitu. Ponieważ tego typu kociołki powstają na powierzchni poziomej należy przyjąć, że ów głaz pierwotnie leżał na innych a gdy spadł i przewrócił się dwa kociołki „przybrały” kształt człowieka. Sama nazwa wywodzi się od znajdujących się tam „znaków walońskich”, umieszczanych przez Walończyków zajmujących się pozyskiwaniem bogactw naturalnych ukrytych w ziemi. Znaki te potrafili odczytywać tylko nieliczni i stanowiły one wskazówkę dla kolejnych poszukiwaczy świadczącą o tym, że miejsce to już było badane i występują tu bogactwa naturalne warte wydobycia.
Ponieważ pogoda z jednej strony sprzyjała naszej wędrówce, nie padał deszcz, z drugiej jednak strony dawała nam się we znaki, wysoka temperatura, zeszliśmy do wodospadu Podgórnej. Spadająca z 10 metrów woda czyni ów wodospad trzecim co do wysokości w polskich Karkonoszach. Woda jest tu na tyle zimna, że zapewnia przyjemny chłodek, nawet bez wchodzenia do potoku. Sam wąwóz, w którym płynie Podgórna, mocno zalesiony stwarza warunki do ochłody. To tutaj przybywają „morsy” by zażyć chłodnej kąpieli.
Po odpoczynku w tak cudownym miejscu nie mieliśmy innego wyjścia jak wspiąć się stromym zboczem do pobliskiej uliczki i odpocząć w barze „Pod Wesołym Misiem” Faktycznie Miś okazał się bardzo wesoły.
Teraz już nic nie stało na przeszkodzie byśmy udali się w dalszą drogę. Szybko docieramy do kapliczki górskiej „Pani Przesiecka – Madonna Karkonoska”, która była zaczątkiem budowy kościoła p. w. Miłosierdzia Bożego. Aby upamiętnić wszystkich, którzy dołożyli cegiełkę do budowy świątyni w 2013 roku zawieszono na wieży dzwon ze stosownym napisem: „Imię moje Krzysztof”. Niech głos mój dźwięczy tonem szczęśliwym, radosnym i uroczystym; Niech przypomina darczyńców, mieszkańców, turystów, artystów i wszystkich, którzy pomogli w jego powstaniu.
Kolejnym miejscem związanym z historią odkrycia obrazów Matejki jest niewielki skwer, na którym ustawiono pomnik oraz tablice informacyjne poświęcone zarówno faktowi odnalezienia tutaj obrazów jak i ich dalszym losom.
Następny cel to wzgórze nad Zachełmiem o nazwie Rudzianki, na którym znajduje się niewielka Czerwona Jaskinia. Powstała ona poprzez wydobycie pegmatytu wykorzystywanego jako źródło pozyskiwania pierwiastków do celów elektrotechnicznych.
Teraz czekał nas długi spokojny spacer w stronę Jagniątkowa, do którego dotarliśmy na wysokości Dębu Pokoju z 1871 roku. Dawniej w tym miejscu stał także okazały pomnik poległych w I wojnie światowej.
I tak oto dotarliśmy do muzeum w Jagniątkowie gdzie czekał na nas dyrektor pan Janusz Skowroński, który wygłosił prelekcję przybliżającą nam wiedzę na temat znalezienia obrazów Matejki w Przesiece oraz całej otoczki związanej z tym wydarzeniem.
Dodam tylko, że rajd poprowadził piszący te słowa.