Niedziela, 22 grudnia
Imieniny: Honoraty, Zenona
Czytających: 5047
Zalogowanych: 21
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Region: Spacer przez Cichą Dolinę na Grzybowiec

Piątek, 3 stycznia 2020, 7:00
Aktualizacja: Niedziela, 5 stycznia 2020, 9:38
Autor: Sowa
Region: Spacer przez Cichą Dolinę na Grzybowiec
Fot. Sowa
Z Nowym Rokiem zapraszam równym krokiem na wycieczkę w Pogórze Karkonoskie. Korzystając z łaskawości słonecznej aury postanowiłem ruszyć w ostępy leśne w rejony Piechowic.

Na niewymagający wielkiego wysiłku spacer wybrałem styczniowy czwartek, który był wyjątkowo bezwietrzny. Dlatego szybko zapragnąłem wydostać się z Kotliny Jeleniogórskiej, aby po krótkim spacerze na wyższe wysokości pooddychać w końcu czystszym powietrzem. Zaplanowałem spokojną wędrówkę przez Cichą Dolinę (Szlakiem Tradycji Szklarskich) na Grzybowiec i z powrotem zejściem przez Michałowice do Piechowic.

Na miejsce startu wycieczki dotrzeć można komunikacją zbiorową (PKS, MZK, PKP). Ja wybrałem popularną „9”, którą po „autokarowym przejeździe” przez dzielnice Jeleniej Góry dotarłem na przystanek autobusowy przy kościele w Piechowicach (koło mostu na Kamiennej). Natomiast zmotoryzowani mogą zostawić samochód na szutrowym placu u zbiegu ulic Kryształowej i Szkolnej.

Piechowice (dawniej Petersdorf/Piotrowice) to dzisiaj prężne miasto o charakterze przemysłowo-turystyczno-rolniczym leżące w dolinie rzeki Kamiennej. Pierwszy raz wzmiankowane około 1305 roku. W kolejnych wiekach miejscowość zasłynęła z produkcji szkła i papieru. Współcześnie dalej funkcjonuje tutaj znana Huta Szkła Kryształowego „Julia” kultywująca tradycje szklarskie. W tym udostępnionym dla zwiedzających zakładzie produkcyjnym przygotowano edukacyjną trasę (z przewodnikiem) przybliżającą cały proces technologiczny powstania szkła. Kto jeszcze „Julii” nie odwiedził, powinien to czym prędzej uczynić, ponieważ jest to główna atrakcja w tej części Karkonoszy (najlepiej, gdy za oknem słota).

Z przystanku MZK kieruję się na drugą stronę ulicy Kryształowej, aby z bliska przyjrzeć się skwerkowi na którym umiejscowiono „Drogę do szkła i granitu”(Szlak przeżyć między Karkonoszami, a Pogórzem Łużyckim). Jest to zewnętrzna ekspozycja przybliżająca obserwatorom fotografie w szkle wykonane technologią laserową 3D, które zawierają zdjęcia znanych miejsc w Piechowicach. Zrewitalizowany w 2013 park miejski szczególnie ładnie prezentuje się po zmroku podświetlony diodami LED.

Przechodzę chodnikiem przez most na Kamiennej (z widocznymi datami 1898) w stronę kościoła parafialnego (w niespotykanym na tym terenie stylu neoromańskim). Oglądam z zewnątrz zabytkowy obiekt sakralny (z 1909-11). Świątynia pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego posiada kompletne wyposażenie neoromańskie i eklektyczne z początku XX w. Obok (po prawej) równie okazała plebania z tego samego okresu. Uwagę obserwatora przykuwają bogate i piękne detale wykończenia kamieniarskiego bazyliki: uskokowy portal wejściowy kościoła, obramowania okienne, fryzy arkadowe (szereg małych łuków) i triforia (potrójne okna) na kwadratowej wieży. Kieruję się w boczną uliczkę (Słowackiego) i rozpoczynam wędrówkę żółtym szlakiem (Tradycji Szklarskich) w kierunku Cichej Doliny. Opłotkami po kilku minutach marszu docieram do podnóża Piotrowych Skał z charakterystycznymi widocznymi, zakratowanymi wlotami.

Poprzecznie umiejscowiona do rzeki Kamiennej Cicha Dolina z Piotrowymi Skałami skrywa tajemnicze wykute w skale groty. Dzisiaj jest to miejsce oblegane przez latające ssaki (nietoperze). W połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku wyobraźnię rozpalały informacje o poszukiwaniach skarbów w tej okolicy. Pojawiały się wówczas hipotezy o „złotym pociągu”, podziemnej fabryce zbrojeniowej z czasów II wojny światowej. Sztolnie miały skrywać nawet słynną „bursztynową komnatę” albo „hipotetyczne złoto Wrocławia”. W głąb okolicznych gór Pogórza Karkonoskiego miały wjeżdżać ciężarówki albo nawet 12-wagonowy pociąg! Skarby wciąż czekają na odkrycie…

Podążam dalej w górę Cichej Doliny wchodząc w Pogórze Karkonoskie pomiędzy Młynik (686m) i Grzybowiec (752m), a Sobiesz (633m) i Trzmielarz (647m). Przemierzając to magiczne miejsce zachwyca mnie z każdym krokiem bezszelestny spokój. Ukojeniem dla moich oczu jest piękny skalny wąwóz z licznymi głazowiskami, dla uszu – szemrzący w korycie Cichy Potok, dla nosa – lepsza jakość powietrza. W Cichej Dolinie widać również, że wiatry fenowe (halne) schodzące z gór ku dolinom nie dają taryfy ulgowej temu miejscu, bo liczba powalonych drzew przyciąga wzrok każdego piechura. Po krótkim podejściu leśną drogą, z zachwytem oglądam stary, granitowy drogowskaz poniemiecki (po lewej), który (od strony lasu) zachował jeszcze oryginalne nazewnictwo i zorientowanie.

Rychło pojawiam się przy stanowisku archeologicznym obok najstarszej w okolicy leśnej huty szkła (XIV-XV). Znaleziono tutaj liczne pozostałości po dawnym hutnictwie szkła: ślady zabudowań po średniowiecznej wsi z kamienną groblą stawu, wielkie ilości fragmentów pieców, donice do topienia szkła oraz setki „kropelek” szklanych. Po kilku minutach odpoczynku przy tablicy informacyjnej wygodną drogą leśną kontynuuję marsz i niebawem docieram do szałasu z miejscem odpoczynku. Wg podania była tu średniowieczna osada, której mieszkańcy wymarli na zarazę. Przez setki lat z ruin wsi o zachodzie słońca szedł do „Cmentarzyka” pod Trzmielakiem pochód niepogrzebanych. Dopiero, gdy pewna kobieta znalazłszy w ruinach skarb ufundowała w Sobieszowie dzwon, w który bito co wieczór – upiorny kondukt ustał.

Po kilkunastu minutach marszu i wspinania się żółtym szlakiem dochodzę do niebieskiego na węźle szlaków „Skarbczyk” (633m). Przechodzę na południową stronę zbocza, aby spomiędzy drzew podziwiać słoneczną panoramą na Karkonosze. Robię sobie krótką przerwę regeneracyjną (na II śniadanie) w blasku styczniowego słońca. Potem pokonuję ostatnie podejście (połączonymi szlakami) na Grzybowiec, najwyższy szczyt zachodniej części Pogórza Karkonoskiego. Po drodze odnajduję właściwą grupę skalną Skarbczyk, ale po legendarnych i cennych przedmiotach przy głazach ani śladu. Wg podań na sąsiednim Trzmielarzu przy skałkach „Gromiska” mają siedzibę nieczyste siły strzegące bogactw (ze Skarbczyka).

Na ośnieżonej polanie u stóp DW „Grzybowiec” zmieniam kolor szlaku na zielony w stronę Michałowic (w prawo). Obecny pensjonat szczyci się 130-letnią historią. Była to wakacyjna rezydencja kanclerza Niemiec Otto von Bismarcka, a w czasie II Wojny Światowej przebywało tam dowództwo niemieckich wojsk lotniczych Luftwaffe. Omijam wyznakowaną ścieżką kulminację Grzybowca, aby wkrótce dotrzeć miejscami oblodzoną trasą, ale pięknym widokowym duktem (na Karkonosze i Izery) do węzła szlaków w Michałowicach u zbiegu ulic Śnieżnej i Sudeckiej.

Michałowice to najwyżej położone osiedle (wczasowisko) w granicach administracyjnych Piechowic. Początki osadnictwa wiążą się z czeskimi uchodźcami przybyłymi tutaj w czasie prześladowań religijnych. Pierwsza nazwa osady pochodziła podobno od imion ich założycieli –„Wieś trzech Marcinów”. Sławę zyskała miejscowa karczma słynąca z pędzonego tutaj „jarzębiaka” (podobno aż do początków XX wieku, okoliczne miedze porastały jarzęby z jarzębiną). Dzisiaj przede wszystkim miejscowość znana jest z dwóch lokalnych teatrów (Teatr Nasz, Teatr Cinema).

Przy przystanku MZK („Śnieżna”) rozpościera się zjawiskowy krajobraz na polanę ze stawami oraz na Zachodnie Karkonosze (z kotłami polodowcowymi w roli głównej). Od węzła szlaków odbijam z Sudeckiej i schodzę niebieskim (przy skwerku na wprost) ulicą Kolonijną przez Michałowice (obok nowoczesnej świątyni parafii św. Marii Matki Kościoła, a potem schroniska młodzieżowego „Złoty Widok”). Stromym zejściem (zasolonymi uliczkami) przekraczam Sudecką, aby ponownie (na wprost) wejść do lasu w szutrowy odcinek ulicy Wczasowej w kierunku Piechowic (dalej niebieskim).

Po kilku minutach marszu odbijam na chwilę w lewo do górskiego cmentarzyka „Memento”. Pochowani tutaj zostali mieszkańcy Michałowic. Chwila zadumy, a potem wracam w lewo na szlak niebieski, którym docieram do Piechowic idąc w dół (częściowo wyasfaltowaną ulicą Wczasową obok ośrodka „Uroczysko”.) Wylatuję z góry na Nadrzeczną, a potem w prawo i kieruję się nią do końca ulicy (przy kościele św. Antoniego). Przechodzę jeszcze przez most na Kamiennej i szybko wskakuję do autobusu (PKS) wracając nim do Jeleniej Góry.

Wycieczka zajęła mi trzy godziny, a pokonany dystans to 10 km. Różnica wysokości (od Kamiennej do Grzybowca) to 360 metrów do góry i na dół (dłuższe, lżejsze podejście i strome, krótsze zejście). Była to wędrówka z bogatą historią okraszoną „gorączką złota” w blasku styczniowego słońca. Miłego odnajdywania skarbów na łonie przyrody!

PS. APEL do Włodarzy Piechowic: proszę wymienić mapę przed Urzędem Miasta, bo wprowadza turystów w błąd! Pozdrawiam SOWA.

Twoja reakcja na artykuł?

44
90%
Cieszy
0
0%
Hahaha
3
6%
Nudzi
0
0%
Smuci
1
2%
Złości
1
2%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Czy w Wigilię będziesz miał(a) na stole 12 potraw?

Oddanych
głosów
422
Tak
22%
Nie wiem, nie liczę; może być 7 albo 15
78%
 
Głos ulicy
Do Jeleniej Góry przyjechaliśmy znad morza
 
Warto wiedzieć
Stanowski i Mazurek kłamali i szkalowali reporterów
 
Rozmowy Jelonki
Zielone pogranicze
 
Jelonka wczoraj
Amunicję do pepeszy nosili na plecach
 
Aktualności
Sporo wizyt
 
Aktualności
Burmistrz i radni kolędują
 
Aktualności
Życzenia od senatora

Jedzenie na telefon

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group