Jak mówi Stanisław Sudoł Targowisko Zabobrze dobrze wykorzystało swoją szansę daną przez Miasto, które po wielu konsultacjach i apelach kupców podpisało ze spółką kupiecką umowę dzierżawy targowiska na 10 lat.
- To stało się motorem do działania, bo dało nam pewną stabilizację i poczucia bezpieczeństwa – wyjaśnia Stanisław Sudoł. – Myślę, że nikt by nie zainwestował ani złotówki nie wiedząc, jak długo będzie mógł na tym targowisku handlować. A przecież przed rokiem 2010 umowy były z nami podpisywane na miesiąc czy trzy miesiące. Dopiero w 2010 roku dostaliśmy umowę na trzy lata, a w 2013 roku na 10 lat – przypomina prezes spółki kupieckiej.
Od tego czasu powierzchnia sprzedaży – zadaniem Stanisława Sudoła – zwiększyła się o 25 procent.
– Przybyło nam kupców i - co ważne - nie odchodzą od nas ci, którzy tu handlują od lat – mówi Stanisław Sudoł. – Mamy 200 podmiotów handlujących z czego 150 to punkty stałe, z których wiele się rozbudowało. Ja zawsze wierzyłem w tych ludzi, dlatego walczyłem by traktowano ich z należytym szacunkiem i zaufaniem. Te trzy ostatnie lata dowodzą, że wywiązaliśmy się z obietnic i cały czas mamy kolejne plany zmian na lepsze. Zmodernizowaliśmy 50 procent pawilonów i w tym roku rozpoczniemy modernizację dolnych pawilonów zielonego ryneczku, by do końca przyszłego roku stały się one jednolite i bardziej estetyczne. Zwiększyliśmy liczbę miejsc parkingowych do stu, stwarzając nowe miejsca również na placu przy Biedronce. Ogrodziliśmy cały teren, dzięki czemu jest bezpieczniej. O tym, że idziemy w dobrym kierunku świadczy również fakt, że z roku na rok zwiększa się kapitał spółki. W porównaniu do roku poprzedniego wzrósł on z 61 tys. 900 zł do 72 tys. 400 zł, a kapitał początkowy miał 53 tys. 500 zł. Cały czas dążymy, by nasze targowisko było nie tylko miejscem zakupów, ale i spotkań mieszkańców. Dlatego w samym centrum targowiska zrobiliśmy plac zabaw, przy którym stanęły ławeczki i szachy. W minionym roku wyremontowaliśmy toaletę – dodaje prezes spółki kupieckiej.
Ale jak mówi Stanisław Sudoł, wszystkie te dogodności dla klientów są tylko dodatkiem. Głównym atutem Targowiska Zabobrze jest bowiem najwyższa jakość produktów i usług oraz największy wybór. I to potwierdzają klienci.
- Przychodzimy tu codziennie po wszystko: owoce, warzywa, mięso, mleko – mówią Stanisława i Tadeusz Wackowiak. - Mamy tu blisko, jest tu bardzo miła obsługa i towary zawsze są świeże. Kiedyś skusiłam się na ziemniaki z marketu, bo były tańsze i żałowałam tego. Smak był nieporównywalny. Naszym największym testerem jest nasz piesek Najka, który pije mleko tylko z ryneczku. Jak się takie swojskie mleko zostawi na zsiadłe, to można je nożem kroić. Takich rzeczy w żadnym markecie się nie kupi. My jesteśmy zadowoleni i polecamy to miejsce innym – dodają klienci.
Józef Krupowicz z ul. Noskowskiego przyjeżdża z żoną na targowisko po świeże warzywa i grzyby. – W ostatnim czasie sporo tu się zmieniło – mówi. - Zarówno jakość towarów, jak i estetyka i wygoda. Poza tym jest spory wybór i można tu wszystko kupić – dodaje.
Mariola Wasik, która ceni sobie świeże jajka i ryby wędzone z targowiska, nie zauważyła większych zmian na ryneczku, bo jak mówi, nie jest zbyt częstym gościem tego miejsca. – Mam dość daleko do targowiska, ale mimo to zawsze znajduje czas, by wpaść tu po sprawdzone produkty – mówi jeleniogórzanka. Okazjonalnie po kwiaty i warzywa przyjeżdża tu Anna Mackiewicz, która też zbyt wielu zmian nie dojrzała, ale za to zapewnia, że warto tu wracać.
Niestety mimo tych pochlebnych opinii, kupcy uważają, że z roku na rok klientów im ubywa. – Zabierają nam ich markety, gdzie ceny często są poniżej kosztów i nie ma szans, by z nimi konkurować – mówią Helena i Henryk Kowalscy oraz Janina Chemicz sprzedający m.in. buty i skarpety. – Nam coś jeszcze listonosz co miesiąc przyniesie, a tu sobie dorabiamy do tej emerytury, ale wielu młodych ludzi prowadzących działalność na tym targowisku martwi się co będzie za rok, dwa – dodają.
Podobnego zdania jest również Teresa Szynderska, która sprzedaje odzież na Targowisku Zabobrze od sierpnia 2003 roku. Jak mówi jeleniogórzanka, początkowo była przeciwna zakładaniu spółki, ale z czasem zmieniła zdanie i teraz chwali zmiany, które tu zaszły. - Ja zaczęłam tu handlować kiedy przeszłam na emeryturę, bo na kolei, gdzie pracowałam, chciałam ustąpić miejsca młodszym koleżankom. Szybko się jednak okazało, że zaczyna brakować pieniędzy, a chciałam pomóc swoim wnukom. Teraz niestety pracuję tylko na leki. Mam 1260 zł emerytury, mój mąż też jest na emeryturze. Tu zarabiam około 800 – 1000 złotych miesięcznie. Kiedyś było więcej klientów, teraz mamy stałych bywalców, głównie osoby starsze. To co jednak cieszy, to nowi klienci z Czech i Niemiec. I myślę, że ściągnęły ich tu właśnie te zmiany wizerunku targowiska i jakości usług. Często słyszymy od klientów, że jest tu przyjemniej, ale markety walczą z nami cenami – dodaje pani Teresa.
Ireneusz Rajczykiewicz handlujący warzywami i owocami wierzy natomiast, że kupcy obronią się… jakością produktów. I to potwierdzają jego klienci, w tym m.in. pani Maria. – Przychodzę na to stoisko od ponad 10 lat, ten pan zawsze przywozi mi ziemniaki na zimę do domu, wszystko zawsze ma świeże i pyszne, dlatego wolę jego produkty od tych tańszych z marketów – dodaje pani Maria.
To, co by mogło pomóc kupcom, to niższy czynsz dzierżawy. - Obecnie spółka kupiecka Zabobrze płaci miastu co miesiąc 32 tys. zł brutto, a takie samo targowisko we Wrocławiu płaci 24 tys. zł brutto – mówi Stanisław Sudoł. – Co prawda, dzięki interwencji radnej Danucie Wójcik, prezydent pierwszy raz w minionym roku zrobił jakiś ukłon w naszą stronę i obniżył nam czynsz w zimowych miesiącach (styczeń, luty i marzec) o 25 procent. Naszym zdaniem jednak taka obniżona kwota powinna być kwotą stałą, wówczas moglibyśmy inwestować w to miejsce jeszcze więcej i ściągnąć do nas nowych klientów. Dotychczasowe negocjacje z Miastem dotychczas nie przyniosły żadnych rezultatów, ale cały czas mamy nadzieję, że kiedyś władze miasta zmienią zdanie – dodaje Stanisław Sudoł.