- System jako taki, w całości będzie wymagał korekt. Jest najwyższy czas na to, żeby sobie powiedzieć jak ten system ma wyglądać w przyszłości i to realizować. Tworzy się mapa potrzeb zdrowotnych, jest pytanie jakie jednostki opieki zdrowotnej mają w tej mapie tworzyć rolę wiodącą? Z mojego punktu widzenia powinny to być duże jednostki wielospecjalistyczne, odpowiednio wyposażone, z odpowiednią kadrą medyczną, które mogą zrealizować świadczenia na poziomie specjalistycznym dając pacjentom możliwość działań na miejscu, w niedalekiej odległości – mówił dyrektor Stanisław Woźniak wspominając słowa ministra zdrowia Mariana Zembali, który mówił, żeby najpierw wykorzystać potencjał, który mamy, dopiero po tym mówić o rozbudowie systemu opieki zdrowotnej.
Dyrektor mówił też o koniecznych zmianach w kwestii finansowania. - Doświadczenia wskazują na to, że to co już mamy, można wykorzystać lepiej i w pełni. Rozumiem, że po to się tworzy mapę potrzeb, żeby w odpowiedni sposób sfinansować jednostki wiodące, żeby wreszcie nie było tak, że świadczenia muszą być, bo naszym podstawowym zadaniem jest udzielanie świadczeń ratujących zdrowie i życie pacjentów, a kwestia kto i jak za to zapłaci jest spychana na margines – tłumaczył.
Czy grozi nam wstrzymanie planowych przyjęć? - To zawsze jest kwestia wyboru, którego ja nie zabraniam lekarzom, którzy pracują w szpitalu. Decyzja co do przyjęcia pacjenta w szpitalu zawsze jest w ręku lekarza. Trudno mi sobie wyobrazić, by dyrektor będąc nawet lekarzem specjalistą w jakiejś dziedzinie, mógł powiedzieć: tego przyjmę, tamtego nie przyjmę. Systemowe procedury dotyczące tego, jakich pacjentów, w jakich okolicznościach można przyjmować, a jakich nie można – zakrawają na system, który dzieli ludzi na lepszych i gorszych. Z mojego punktu widzenia to jest niedopuszczalne – kontynuował dr Stanisław Woźniak.
- Jestem zdania, że leczenie planowe jest lepsze niż leczenie z przyczyn nagłych. Leczenie z przyczyn nagłych jest konieczne – to nie ulega wątpliwości, ale leczenie planowe jest zdecydowanie mniej kosztowne. Gdybyśmy mieli dobry system leczenia planowego, kosztowałby znacznie mniej niż w sytuacjach interwencyjnych, kiedy robimy wszystko, by uratować pacjenta – dodał.
W kwietniu br. dyrektor WCSKJ złożył rezygnację z pełnionej funkcji, okres wypowiedzenia kończył się wraz z 30 czerwca, jednak ponieważ nie doszło do rozstrzygnięcia konkursu na jego następcę, do czasu ogłoszenia i rozstrzygnięcia kolejnego, Stanisław Woźniak nadal zarządza jeleniogórskim szpitalem. Jak mówi, nie wyklucza powrotu na stałe. - Jeżeli jest pewien konsensus, co do funkcjonowania takiej jednostki i jej zarządzania, to ja mogę rozważyć wycofanie mojej rezygnacji – stwierdził. - W mojej rezygnacji zawarłem istotne elementy, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie takiego obiektu opieki zdrowotnej. Nie chciałbym, żeby po kilku miesiącach okazało się, że ja źle zarządzam mimo tego, że wyraźnie wskazałem przyczyny tego stanu rzeczy. Permanentne niedofinansowanie świadczeń w tym szpitalu na dłuższą metę nie da się obronić w wyniku działań restrukturyzacyjnych, czy naprawczych – tłumaczył S. Woźniak.
Wśród przyczyn problemów dyrektor wskazuje m.in. nadmiar wymaganej dokumentacji. - Sprawozdawczość, która nas obowiązuje w wyniku przyjęcia szeregu aktów prawnych jest coraz bardziej skomplikowana, jest jej coraz więcej. To powoduje, że osoby, które funkcjonują w pewnym układzie administracyjnym, układzie medycznym, zarządczym szczebla średniego są coraz bardziej obciążane dokumentacją. To powoduje, ze coraz mniej czasu zostaje na działania medyczne, profesjonalne. Trudno jest się zgodzić z takim stanem rzeczy, bo przecież cała istota funkcjonowania zakładu opieki zdrowotnej to leczenie, a nie statystyka dotycząca leczenia. Dzisiaj mamy takie poczucie, że to statystyka dotycząca leczenia jest istotniejsza niż same świadczenia – powiedział na zakończenie dyrektor Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej.