Pewnie cała świąteczna otoczka przeniosła się do hipermarketów – można wnioskować sądząc po obumarłym wieczorem śródmieściu stolicy Karkonoszy. Gdzie te czasy, kiedy po prezenty czy inne świąteczne sprawunki szło się właśnie na 1 Maja, czy Konopnickiej? Dziś w przedświątecznym szale zakupów tłoczno bywa w niedawno otwartym Empiku, za którym jeleniogórzanie tak bardzo tęsknili.
Mają radochę raczej patrząc niż kupując, bo placówka do najtańszych nie należy – tyle że kolorową i nowoczesną formą wygrywa z szaroburą rzeczywistością rok temu jeszcze istniejącej ksiągarni „Hit”.
Co bardziej majętni nielicznie paradują po Galerii Karkonoskiej, dawnym domu towarowym. Czasy, kiedy przed świętami było tam bardziej tłoczno niż w dzisiejszych „blaszakach” na Zabobrzu, raczej należy zapomnieć. Co z tego, że eksluzywnie, skoro ceny biją po kieszeni…
Podobnie w okolicznych tak zwanych butikach – u schyłku poprzedniej epoki ustrojowej tak nazywano sklepy z droższym, luksusowym i niedostępnym w innych placówkach towarem. Mieć coś z butiku! To był szpan.
Teraz tania konkurencja zrobiła swoje i butiki – choć pozostały – swój splendor częściowo straciły. Straciło też częściowo na handlowym charakterze centrum stolicy Karkonoszy. Kto, na przykład, po dłuższym okresie nieobecności w Jeleniej Górze wraca, dziwi się, że tam, gdzie niegdyś były różne sklepy (głównie spożywcze) – dziś roi się od banków.
Na dobre zadomowiły się także salony telefonii komórkowej. Jeszcze kilka lat temu poukrywane w bocznych uliczkach – teraz wielkie, reprezentacyjne.
W zasadzie to niezmienne pozostają tylko świąteczne dekoracje. Od lat te same i mało urozmaicone. Zmieniają się, co prawda, choinki, ale przystrojone są jeszcze chyba od czasów PRL świątecznymi lampionami powieszonymi głównie w górnej części drzewka. Bo jak się niżej powiesi, to ukradną – kiedyś były to zwykłe kolorowe żarówki – rynkowy towar deficytowy – lub zniszczą.
Do tego choinkowo-gwiazdkowe neonówki na lampach ulicznych, mikołaj pędzący na świecących saniach nad ulicą Długą.
Tego obrazu dopełnia brak śniegu, który pewnie dodałby nieco więcej świątecznej atmosfery. Najważniejsze jednak, aby rozgrzała ona nie tylko śródmiejskie ulice, ale przede wszystkim – nasze serca.