O powrocie szkolnych mundurków głośno było wiosną. Koniec z szkolną rewią mody, pokazywaniem gołych brzuchów, chodzeniem w kapturach. Na cenzurowanym miały być nawet kolczyki.
Rzeczywistość pokazuje, że tak nie jest. Żadna z placówek oświaty nie zdecydowała się na powrót do tradycji sprzed lat, czyli nakazu noszenia przez wszystkich uczniów jednolitych fartuszków z przypiętymi na rękawie tarczami.
– Były podobne zamysły. Jedna z klas nawet nosiła wyróżniki w postaci krawatów, muszek i apaszek – mówi Paweł Domagała, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Jeleniej Górze. – Chodziło o to, aby identytfikować uczniów ze szkołą. Pomysł jednak upadł. Nie było odzewu. Trudno administracyjnie nakazać noszenie mundurków. To są dodatkowe koszty. Nie stać na to rodziców wszystkich uczniów – dodaje P. Domagała.
Teraz w popularnym „Żeromie” zachęca się gimnazjalistów i licealistów, aby ubierali się w miarę schludnie. Różnie z tym bywa. Podobnie jest w innych szkołach w Jeleniej Górze.
– Mundurki to brzmi nieco archaicznie. Pamiętam czasy, kiedy sam byłem uczniem. Były to jakieś niewygodne, nieprzepuszczające powietrza drelichy – usłyszeliśmy od dyrektora Domagały.
Tarcze szkolne niemal wszędzie zastąpione zostały przez identyfikatory. Tak jest nie tylko w „Żeromie”, lecz także w Gimnazjum nr 1. Ich noszenie jest obowiązkowe. Nauczyciele przypominają o tym uczniom na lekcjach. Za brak identyfikatorów, na których widnieje fotografia oraz imię i nazwisko ucznia napominają.
Te same identyfikatory mają utrudnić wejście do szkół osób, które nie są z nimi związane, intruzów przebywających wśród uczniów. Choćby handlarzy narkotyków, lub znacznie mniej groźnych – choć nie zawsze wiarygodnych – akwizytorów.
O ile w trakcie lekcji pracownicy pilnujący porządku są w stanie zapanować nad tym, kto wchodzi do szkoły, o tyle podczas przerw, w tłoku – jest to niemal niemożliwe. – Po szkołach kręcą się przeróżni ludzie. Roznoszą ulotki szkół językowych, proponują kursy szybkiego czytania, programy multimedialne – powiedział nam jeden z licealistów.
Dyrektor Domagała zapewnia, że wszyscy są filmowani za pomocą kamer rozmieszczonych w szkole i nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa.
W Zespole Szkół Ekonomiczno-Turystycznych, aby wejść na teren placówki, konieczna jest przepustka wydana w recepcji.
Są szkoły, do których może wejść każdy i nikt nie zapyta, w jakim celu tam przyszedł.
Akwizytorzy wykorzystują także inny fortel. Przychodzą z torbami pełnymi ulotek wówczas, kiedy organizowane są tak zwane wywiadówki. Rodzice uczniów nie muszą mieć identyfikatorów.