Dolny Śląsk: Tragedia przy taśmociągu
Aktualizacja: Sobota, 31 grudnia 2005, 16:08
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Na hali w miejscowym tartaku stoi taśmociąg, tzw. rębak, który służy do cięcia drewna. W ciągu niespełna tygodnia dwie kobiety wpadły na urządzenie i odniosły poważne urazy, powodujące stałe kalectwo. Wszystko działo się w czasie godzin pracy.
Małgorzata S. z Lubomierza, pod koniec listopada straciła cztery palce u lewej ręki. Pięć dni później, 1 grudnia, zdarzyła się druga tragedia. Mieszkanka Pasiecznika przechodziła obok taśmociągu. Poślizgnęła się. Wpadła wprost we włączoną maszynę, która zmiażdżyła jej prawą rękę. Kobieta jest w lubańskim szpitalu na oddziale ortopedycznym. Najprawdopodobniej straci
rękę.
Właściciele zakładu chcieli zatuszować nieszczęśliwe zdarzenia. O żadnym z nich nie powiadomili ani policji, ani Państwowej Inspekcji Pracy. - Nie będę udzielała wywiadów. W naszym zakładzie są przestrzegane przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy - ucięła rozmowę właścicielka tartaku Waldex w Lubomierzu.
- O wypadku powiadomiła nas dopiero następnego dnia córka poszkodowanej. W trakcie dochodzenia wyszedł na jaw także wcześniejszy wypadek - mówi Jarosław Orabczuk, szef gryfowskiego komisariatu policji. Trwa śledztwo, które ma wyjaśnić przyczyny obu wypadków. Ponadto jeleniogórska Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadzi kontrolę w zakładzie. Inspektorzy zweryfikują, czy pracownicy są przeszkoleni z zakresu przepisów bhp oraz czy nie ma uchybień w ich przestrzeganiu na terenie zakładu.
- Przede wszystkim trzeba wyjaśnić, czy maszyna była dobrze zabezpieczona - tłumaczy Jarosław Orabczuk.
To nie wszystko. Pracodawca obu kobiet odpowie również za to, że nie powiadomił o wypadkach Państwowej Inspekcji Pracy oraz policji. Grozi za to grzywna lub ograniczenie wolności.