W tej sprawie napisał do nas Czytelnik, inni przekazywali nam uwagi na ten temat w licznych rozmowach. - Jestem mieszkańcem Jeleniej Góry, a pracuję w Karpaczu. Dojazd do miejsca zatrudnienia jest istnym koszmarem – dziura, dziurę pogania, praktycznie rzecz biorąc nie da się jechać. Nasuwa się więc pytanie, kto zwróci za zawieszenie, ulegające znacznemu zniszczeniu. Postawiono znak zwolnij, tylko nie wiadomo, którą dziurę ominąć, albo jaką wyrwę w asfalcie wjechać – informuje nas pan Robert.
Jest to droga powiatowa, dlatego też starostwo czyni wszelkie starania, żeby ją odbudować. W tym roku dziury będą łatane, bo pieniędzy na remont nie ma. Na projekt, którego wykonanie kosztowało około 100 tysięcy złotych, złożyły się trzy okoliczne gminy: Mysłakowice, Karpacz i Podgórzyn.
Na odbudowę drogi konieczne jest pozyskanie środków zewnętrznych np. tzw. schetynówek, pokrywających 50 procent remontu. Problem polega na tym, że opisywana szosa stanowi jedynie dojazd do poszczególnych miejscowości, w związku z czym trudno na jej remont pozyskać dotację. Ważniejsze są bowiem drogi, po których jeździ wielu kierowców z całego kraju i zza granicy.
Drogę, która w momencie powstania stanowiła obwodnicę prowadzącą do Karpacza, zna dobrze starosta jeleniogórski, Jacek Włodyga. Sam codziennie jedzie nią do pracy. – Cały czas piszemy wnioski o dofinansowania, ale niestety nie jest łatwo uzyskać akurat na tę drogę pieniądze. Naszym obecnym zamierzeniem jest jej odbudowanie w ramach inwestycji związanych z Euro 2012.
Opisywana droga faktycznie nie jest najistotniejszą w skali całego kraju. Jest jednak wizytówką Karkonoszy. To nią ku górskim atrakcjom dojeżdżają turyści. O tym, co zobaczyli, opowiedzą swoim znajomym.