Do zdarzenia doszło w minionym tygodniu. – Córka dojeżdża z centrum miasta do Szkoły Podstawowej nr 8 autobusami miejskimi. Kiedy po godz. 13 wracała z lekcji, skontrolował ją pracownik firmy kontrolującej bilety w MZK. Brakowało numeru na blankiecie biletu miesięcznego. Sprawdzający ukarał dziecko mandatem – mówi matka pechowej pasażerki. – Nie mam jednak o to pretensji, bulwersuje mnie sposób, w jaki sprawa została załatwiona. Kontroler nie pozwolił wysiąść córce na Podwalu, tylko wywiózł ją w nieznany rejon miasta i dopiero tam – po wypisaniu bloczka mandatowego – mogła wysiąść – mówi kobieta.
Podkreśla, że bardzo martwiła się, kiedy córka nie wróciła o określonej porze do domu. Dopiero telefon od dziewczynki ją uspokoił. – Zadzwoniła opisując „przygodę” i mówiąc, że nie wie, gdzie jest. Jakoś ustaliliśmy to miejsce i pojechaliśmy po nią samochodem – opowiada nasza Czytelniczka. Nie kryje oburzenia postawą kontrolera. – Jak mógł wywieźć dziecko tak daleko? – pyta. Sprawę postanowiła wyjaśnić w siedzibie firmy kontrolującej bilety. Jak mówi – zastała potraktowana obcesowo. Co ciekawe – na blankiecie mandatowym nie ma nawet podpisu i numeru ewidencyjnego kontrolera. – Według mnie taki dokument jest nieważny – mówi mama dziewczynki.
– Kontroler ma obowiązek okazania pasażerom legitymacji, która zawsze powinien przy sobie posiadać. W przypadku kiedy pasażer nie ma biletu lub dokumentu uprawniającego go do korzystania z biletu ulgowego, kontroler ma prawo wypisać mandat. W przypadku osób dorosłych może to zrobić tylko w autobusie. Dla własnego bezpieczeństwa i decyzją rady miejskiej nie może opuszczać autokaru – – mówi Halina Czarnecka, pełnomocnik firmy Wakat Plus, trudniącej się kontrolą biletów w autobusach MZK.
– Dlatego czasami zdarza się, że pasażer musi wysiąść przystanek czy dwa przystanki dalej. Posiadając wypisany mandat może jednak w tym dniu poruszać się innym autobusem bez biletu. Może wsiąść w autobus jadący w drugą stronę i dojechać w miejsce, gdzie miał zamiar wysiąść. W odniesieniu do dzieci, które nagminnie nie mają legitymacji, ograniczamy się tylko do pouczeń.
- Sytuacja z minionego tygodnia dotycząca dwunastolatki była zdarzeniem jednostkowym, gdzie kontrolujący źle - ocenił wiek wyrośniętej dziewczynki. Dzieci nigdy nie są przez kontrolerów przetrzymywane w autobusie i wysadzane na innych przystankach. Kontroler, który dopuścił się tego incydentu otrzymał upomnienie i na miesiąc został odsunięty od zajęć służbowych. Mamę tego dziecka natomiast przeprosiliśmy – zapewnia Halina Czarnecka.