Większość okazów zebrał mykolog, czyli człowiek który wie wszystko o grzybach, pracownik muzeum, Czesław Narkiewicz. Jak powiedział, jadalne są dziesiątki rodzajów grzybów, na przykład purchawki, które pogardliwie rozdeptujemy na łąkach. Nie wszystkie oczywiście są smaczne, ale niektóre z tych które omijamy z daleka mogą pieścić podniebienie. Tymczasem jemy zaledwie kilkanaście gatunków grzybów z sitkiem pod kapeluszem. Pod tym względem dużo większą wyobraźnię mają bracia Czesi, którzy na przykład zajadają się smardzami, u nas objętymi ochroną.
Każdy, kto przyjechał do parku Norweskiego zobaczył gatunki, które zobaczyć można rzadko. Niektóre okazy wzbudzały wielkie zdziwienie. Można było też grzyby kupić. Następna wystawa w następnym roku, też pod koniec września.