wyjeżdżającym z ulicy Szewskiej na Wolności, którym kierowała kobieta. Wszystko
wydarzyło się w poniedziałek około 11 przed południem. Gdyby samochód był dwa metry
dalej ramię koparki zmiażdżyłoby kabinę samochodu.
Koparka należąca do jeleniogórskiego przedsiębiorstwa zajmującego się pracami
melioracyjnymi przewożona była do bazy przy ulicy Karola Miarki. Kierowca ciężarówki
powiedział, że maszyna nie była zabezpieczona linami, ale przez lata nigdy nic się
nie stało. Dlaczego więc teraz ciężki sprzęt spadł z lawety jak dziecięca zabawka?
Na szczęście oprócz zarysowanego samochodu nic się nie stało, ale przez przejście
dla pieszych, na które spadła koparka codziennie przechodzą tysiące pieszych. To
jest jedno z bardziej uczęszczanych miejsc w mieście.
Jak powiedział prezes firmy, który natychmiast po wypadku przyjechał na miejsce,
przez trzydzieści lat nic takie się nie wydarzyło. Jak zapewniał, firma jest
ubezpieczona i pokryje wszystkie straty spowodowane wypadkiem. Pierwsze pieniądze
zapłaci kierowca lawety, który został przez policję ukarany 300 złotowym mandatem.