- Sąsiad zgłosił prośbę o wycięcie drzew rosnących tuż przy rzece, gdyż jego zdaniem zagrażają przechodniom. Jako dowód na zagrożenie przedstawił zdjęcie złamanej gałęzi, która leżała pod drzewem. Konary niektórych z nich zostały przycięte, a niektóre całkiem wycięto. Prace te wykonała osoba, który nie posiada żadnych uprawnień do wycinki drzew, a przecież były one prowadzone tuż przy ulicy.
- Gdy próbowałem dowiedzieć się, jaki jest oficjalny powód planowanej całkowitej wycinki, najpierw usłyszałem, że drzewa te są suche, co było nieprawdą, później powiedziano mi nową wersję, że były one zbyt wysokie. Przecież te drzewa przeżyły niejedną potężną wichurę. W tę sobotę miało nastąpić całkowite ich wycięcie. Pod piłę miały iść m.in. dwie potężne olchy, jesiony i lipy. Jednak po paru telefonach w tej sprawie z prośbą o wyjaśnienie przyczyn wycinki chwilowo wstrzymano te prace – powiedział mieszkaniec Janowic Wielkich.
Obrońca drzew ubolewa nad faktem, że bez głębszego sprawdzenia szybko wydano zezwolenie na wycięcie ośmiu zdrowych drzew, w sytuacji gdzie na ścinkę suchego drzewa na terenie prywatnym właściciele często czekają kilkanaście miesięcy.
Jak informuje Zarząd Zlewni w Jeleniej Górze wycięcie drzew bez odpowiednich uprawnień jest przestępstwem, mimo to nie wymagają od osoby, która w Janowicach Wielkich wycina drzewa przy linii brzegowej, dokumentów potwierdzających, że wycinka została przeprowadzona przez firmę z uprawnieniami. Mężczyzna za pozyskane drewno musi oczywiście zapłacić skarbowi państwa.
Zarząd Gminy Janowice Wielkie twierdzi, że powodem wycięcia drzew była ich wysokość, niektóre sięgały prawie 20 metrów, a także ich choroba. Niezbyt dobrą kondycję roślin oceniono wizualnie, gdyż nie ma obowiązku w takich sytuacjach zasięgania opinii eksperta i realnego badanie drzew przez dendrologa.
Przed całkowitą wycinką udało się uratować trzy lipy, których korony zostaną jedynie przycięte. Jednak do 31 marca pod piłę "pójdzie" osiem drzew rosnących na brzegu rzeki.