Uprawnienia Straży Granicznej mają się zmienić, kiedy granica Polski stanie się wewnętrzną granicą Unii Europejskiej.
Ministerialny projekt zakłada, że strażnicy graniczni, podobnie jak policjanci, czy żandarmi wojskowi, będą musieli patrolować ulice miast nawet tych, które leżą kilkaset kilometrów od granicy państwa.
Przełożeni będą mogli wysyłać swoich podwładnych do innych miejscowości niż w te, w których pracują. Nawet na trzy miesiące w roku. Tam także strażnicy będą mogli używać broni palnej.
Teraz mogą sięgać po pistolet tylko w strefie nadgranicznej i na przejściach granicznych.
Czy wszyscy pogranicznicy będą z tych zmian zadowoleni? W Łużyckim Oddziale Straży Granicznej w Lubaniu nikt oficjalnie komentować tego nie chce. Jednak – jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie – strażnikom ten projekt się nie podoba.
– Jesteśmy formacją zawodową, nie mamy – tak jak policja, czy Żandarmeria Wojskowa – służby kandydackiej – powiedział nam pragnący pozostać anonimowy funkcjonariusz.
Ludzie nie po to zgłaszają się do profesjonalnej służby, aby w perspektywie tułać się po całej Polsce.
Z drugiej strony pogranicznicy, których – po otwarciu granic z krajami UE – na przejściach potrzebnych będzie mniej – na pewno uzupełnią lukę w patrolach policyjnych. To poprawi stan bezpieczeństwa.
Ludzie są przekonani, że mundurowych na ulicach jest za mało.