Dziewczyna z Kamienia. Izabella Cywińska
O takich książkach mówi się, że pochłonęło się w jedną noc, że trudno się było oderwać. To prawda, ale ja odkładałam na siłę, żeby dłużej można było pobyć w jej klimacie. I żeby powoli się nią delektować. Teoretycznie wiedziałam, z czym i z kim się spotkam. Izabella Cywińska - człowiek teatru (w kilku dyrektorowała), jej dzieło to również budzący swego czasu ogromne emocje serial „Boża podszewka”; no i najważniejsza chyba z funkcji, czyli minister kultury i sztuki w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.
Wiedziałam, a jednak zaskoczenie było ogromne, ale jakże przyjemne! Zacznijmy od tego, co najprościej ubrać w słowa - od zewnętrznych atrybutów. Spory, na pierwszy rzut oka nieporęczny format książki, po chwili staje się sprzymierzeńcem, bo elegancka, wyrazista czcionka świetnie współgra z marginesem, który tworzy przestrzeń dla licznych zdjęć. Ale jakich! Szczególnie te, zachowane z okresu dzieciństwa spędzonego w Kamieniu czy wczesnego dorastania w różnych miejscach, w powojennej Polsce, tworzą specyficzny nastrój opowieści. Ale od razu zastrzegam pejoratywność sformułowania opowieść. Nie znajdziecie tu ckliwości, taniego sentymentalizmu.
Owszem jest czułość, tęsknota, żal za minionym, przywoływanie bliskich i spotkań z nimi, ale bez lukrowania, polerowania, przygładzania czy wygładzania. Jeżeli skazy były, to zostały przez bohaterkę wyakcentowane. Nic nie ukrywa. Z niektórymi nie wiem, co zrobić. Rodzina Izabelli Cywińskiej była i jest mocno rozgałęziona. Wśród jej wujów znalazł się również ceniony publicysta Aleksander Bocheński. Wspomnienie o nim jest więcej niż negatywne. I jak teraz czytać jego książkę „Dzieje głupoty w Polsce”?
Gdybym chciała jednym zdaniem zarekomendować tę pozycję, to powiedziałabym: nie odkładajcie na później, tylko już teraz spotkajcie się na kartach książki z mądrym człowiekiem. Ale dla pewności posłużę się słowami autorki. „Chciałam jeszcze raz zebrać moje życie w jednym miejscu. Sprawdzić, czy miało jakiś sens. Intuicja podpowiadała mi, że ‘autobiografia’ niekoniecznie jest pisaniem o sobie, tylko o czymś innym, ważniejszym niż ‘ja’. O pamiętaniu?”
Zobaczcie jak wyszło - książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej.
(KH)
Wraz czyli bez. Jeremi Przybora
Witaj w krainie nonsensu ubranego w dobrze skrojony garnitur, w krainie płynącej eleganckim, acz trafionym żartem i miodem dla nieskrępowanej wyobraźni. Dobrze będzie się w nim miłośnik angielskiego humoru i zabaw słownych, amator ponadczasowych chwytow komediowych i anegdot.
Wydawać by się mogło, że to wszystko najprawdziwsza prawda, eleganccy mężczyźni przecież nie kłamią. Dystyngowani panowie za to potrafią świetnie się bawić patrząc na świat i widząc w nim to, czego wpatrzony w chodnik śmiertelnik nie zauważy. A szkoda nieszkoda, bo choćby nie wiem jak sztampowo to zabrzmiało, „ogranicza nas tylko wyobraźnia”.
„Wraz czy bez” to książka przyjemna, powodująca wybuchy śmiechu, wywołująca dobry nastrój, odrywająca od rzeczywstości. Bohaterowie okablowywani są z sympatią, często z wzruszeniem, zawsze z życzliwością, choćby nie wiem co!
Czego się można od Jeremiego Przybory nauczyć? Jak sprawić odjechany prezent bez wydania złotówki, co podarować mężczyźnie na MDK, jak przetrwać z bokserem w zablokowanej windzie, że plaża wiosenna bywa zdradliwa a Mickiewicz nie czytał Orzeszkowej, za to Orzeszkowa Mickiewicza już tak. Jest jeszcze o zimie, gołoledzi, filharmonii, dziadku Paździerzaku – malownicza postać, oraz o choince – całkiem na czasie!
Dodatkowo zapamiętam, by nie przychodzić zbyt wcześnie na imprezę i czym grozi skrajny pracoholizm.
No i najważniejsze, nie zejdźmy za nisko, jak radzi miły staruszek z brodą.
Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej.
(JJ)
Mruczęty. Kot Mikołaja. Lucy Rowland i Paula Bowles
Zabawna, klimatycznie świąteczna, rymowana opowiastka o kotku Mruczętym, który bardzo lubił spać i marzył o ruszeniu w świat wraz z Mikołajem. Przez przypadek jego życzenie się spełnia, kiedy elfy pakują go w papier zamiast prezentu…
Ładne, kolorowe ilustracje pełne śnieżnych zasp, zawiei i prezentów każdego czytelnika wprowadzą w świąteczny klimat. Urocza okładka z uśmiechniętym kotkiem i srebrnymi elementami przyciągnie uwagę każdego kociarza i kociary. Tekst jest duży, wyraźny, chociaż umieszczony na kolorowych ilustracjach, trudniejsze słowa są pogrubione, by dziecku i rodzicowi łatwiej było je odczytywać.
Ta książeczka to idealny wybór dla dzieci, które lubią nie tylko Święta Bożego Narodzenia, ale również koty. Pozytywna opowiastka z zabawnym morałem.
Zapraszamy do Biblioteki Dziecięco-Młodzieżowej, do działu dla najmłodszych!
(MM)