Janek Kos i Hans Kloss oraz inne postacie uwiecznione na filmach z lat PRL mają podobno zniknąć z telewizyjnej ramówki. O ile powtarzalność „Stawki większej niż życie” oraz „Czterech pancernych i psa” mnie wkurzała, o tyle pomysł, aby te filmy zdejmować z anteny bulwersuje mnie jeszcze bardziej.
Argument: fałszują historię. Ale to przecież nie są dokumenty, ale fabularne seriale, które były i chyba pozostają hitem dla wielu widzów. Świadectwo tamtej epoki i tamtych czasów. Czy szykuje się nowa cenzura, która z Szarika ma zrobić półkownika? To nie błąd ortograficzny, tak określano w latach PRL właśnie te filmy, które ówczesnej cenzurze do gustu nie przypadły i trafiły na półki, a nie na wizję.
Może zamknąć też w półkowym areszcie „Czterdziestolatka”, filmy Stanisława Barei obnażające PRL-owskie absurdy, a może do celi sprowadzić „Przygody psa Cywila”, „Podróż za jeden uśmiech”, „Wakacje z duchami” i wiele innych tytułów z ludowego ustroju?
Nowa dyrekcja TVP chce takiego durnego „odkłamywania” historii. Chce wywalić „Wielką grę” i inne pozycje, które doskonale się telewidzom kojarzą. Z jakością, ale nie z beznadziejnością. Z siłą, którą wówczas, w tych mizernych czasach dawała Polakom telewizja.
Pewnie znów się narażę, ale sądzę, że tamtych produkcji (nie wszystkich oczywiście) mogą pozazdrościć twórcy współczesnych seriali. Nawet mi się nie chce wymieniać tytułów tych tasiemcowatych dzisiejszych szmir, na których widok odruchowo gaszę telewizor. Zrobione na wzór brazylijskich telenowel, których akcja pozwala gospodyniom domowym na niestracenie wątku podczas przygotowania obiadu.
Jak mam oglądać takie badziewie, to poproszę jednak o „Czterech pancernych i psa” oraz o dobry dokumentalny film, który wyjaśni, na czym polega sfałszowanie historii w tym kultowym dla wielu serialu.