Pod listem podpisały się liczne organizacje branżowe protestujące przeciw kształtowi planowanej reformy: Stowarzyszenie Unia Uzdrowisk Polskich, Izba Gospodarcza „Uzdrowiska Polskie”, Stowarzyszenie Gmin Uzdrowiskowych RP, Sekcja Krajowa Uzdrowisk Polskich NSZZ "Solidarność", Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, Związek Zawodowy "Uzdrowisk Polskich", Stowarzyszenie Komisja Zdrojowa, Polskie Towarzystwo Balneologii i Medycyny Fizykalnej oraz Związek Rzemiosła Polskiego.
Najpoważniejszym zarzutem wobec planowanej reformy, która ma wejść w życie 1 stycznia 2024 roku jest zagrożenie podziału społeczeństwa na biednych i bogatych. Tylko tych drugich będzie stać na pobyt w uzdrowiskach. Duża część potrzebujących będzie musiała zrezygnować z leczenia. Wg zapowiedzi, całkowicie zlikwidowane ma być leczenie w szpitalach uzdrowiskowych, które były w pełni bezpłatne dla pacjentów. W przypadku sanatorium obecnie dopłaty do świadczeń niemedycznych, czyli zakwaterowania i wyżywienia są regulowane odgórnie, a ich wysokość jest taka sama we wszystkich uzdrowiskach. Po reformie maja one zostać uwolnione, urynkowione i w całości przerzucone na pacjenta. W efekcie najpopularniejsze ośrodki górskie i nadmorskie będą podwyższać opłaty.
Nie będą mogli się tam leczyć ci, którzy powinni ze względu na profil leczniczy i jednostkę chorobową, tylko najbogatsi – obawiają się sygnatariusze listu otwartego. - Celem działania uzdrowisk jest leczenie, a różne lokalizacje sanatoriów mają swoje medyczne uzasadnienie z uwagi na posiadanie zróżnicowanych zasobów surowców naturalnych. Obawiamy się, że kuracjusze, mając źle pojmowaną swobodę wyboru, w większym stopniu będą się kierować atrakcyjnością geograficzną uzdrowisk i wybierać nadmorskie czy górskie, co niekoniecznie będzie odpowiadało ich potrzebom zdrowotnym. Branża uzdrowiskowa jest integralną częścią systemu ochrony zdrowia, a kierunek proponowanych w reformie zmian dąży do przeistoczenia leczenia uzdrowiskowego w turystykę medyczną za publiczne pieniądze. Aspekt leczniczy zejdzie na dalszy plan, jego poziom się pogorszy.
Autorzy listu uważają, że w efekcie zmniejszy się dostępność lecznictwa, bo najczęściej wybierane placówki nie będą w stanie zwiększyć liczby miejsc i przyjąć dużej liczby kuracjuszy. Wzrośnie czas oczekiwania na pobyt w najbardziej rozpoznawalnych ośrodkach. Mniejsze uzdrowiska, ale posiadające unikalne, naturalne surowce lecznicze oraz zasoby fachowego personelu medycznego, będą miały problem z pozyskaniem pacjentów i nie zdołają w tej sytuacji się przebić i zabezpieczyć całorocznego obłożenia. Będą więc ograniczać działalność lub ją likwidować. W efekcie liczba miejsc w kraju zmniejszy się i ograniczony zostanie dostęp do profilaktyki senioralnej, tak ważnej z uwagi na wydłużający się okres życia społeczeństwa. Kolejny zarzut dotyczy całkowitego przejścia na elektroniczne skierowania. Taka zmiana nie bierze pod uwagę wieku, umiejętności osób w wieku senioralnym i wykluczenia cyfrowego. Powinien obowiązywać przynajmniej roczny okres wdrożeniowy równoległego systemu skierowań, tzn. papierowego i elektronicznego.
Zapowiadane zmiany to, wg Unii Uzdrowisk Polskich, także zwiększenie obciążeń finansowych dla większości podmiotów lecznictwa uzdrowiskowego. Branży zagrażać ma spadek przychodów przy jednoczesnym wzroście wydatków. Po przeniesieniu z NFZ na zakłady lecznicze zadań administracyjnych i obsługi skierowań, powstaną nowe koszty. Reforma nie zakłada dodatkowych środków na finansowanie tych obowiązków.
Fałszywa swoboda w wyborze uzdrowisk spowoduje dysproporcję – jedne będą oblegane i nie będą w stanie obsłużyć wszystkich chętnych, inne będą walczyć o kuracjuszy i przetrwanie -– twierdzą włodarze miejscowości uzdrowiskowych i prezesi spółek i podmiotów uzdrowiskowych. - Nierówne szanse mogą doprowadzić do drastycznego spadku przychodów i upadku nawet 50% uzdrowisk. Przede wszystkim tych mniej znanych, jak nasze i położonych w mniej atrakcyjnych miejscowościach, ale funkcjonujących od lat, tradycyjnych i cenionych z medycznego punktu widzenia. Doprowadzi to do znacznej likwidacji miejsc pracy osób bezpośrednio zatrudnionych w zakładach lecznictwa uzdrowiskowego i w otoczeniu gmin, gdzie są zlokalizowane (w gastronomii, usługach, handlu itp.). Upadłość takich podmiotów będzie ogromnym problemem społecznym, bo wiele z nich jest największymi pracodawcami w okolicy. Warto zwrócić uwagę, że zakłady lecznictwa uzdrowiskowego zatrudniają niejednokrotnie całe rodziny. W okolicach gmin uzdrowiskowych brak rozwiniętego przemysłu, a więc i alternatywnych możliwości zatrudnienia
Zdaniem prezesa Uzdrowiska Cieplice Romana Kulczyckiego - obawy sygnatariuszy listu są przedwczesne i na tym etapie prac legislacyjnych nie do końca uzasadnione.
Od kilku miesięcy docierają do nas wiadomości o planowanej reformie systemu leczenia uzdrowiskowego - mówi R. Kulczycki. - Nieznany jest jednak żaden druk lub projekt, który by przedstawiał jak ta reforma ma wyglądać. Dlatego uważam, że wiele wypowiedzi czy też wysnuwanych wniosków nie ma pokrycia w prawdzie. W tej sytuacji nie mogę podzielać obaw, które mają autorzy listu. Według nieoficjalnych informacji, kierunek zmian będzie korzystny dla pacjenta. Trzeba jednak pamiętać że już do tej pory pacjent miał pewną możliwość wyboru miejsca kuracji oczywiście pod kątem czy w danym ośrodku leczone jest jego schorzenie. Już teraz też spora część kuracjuszy to osoby, które wykupują pobyt prywatnie, poza systemem NFZ czy też ZUS. Klienci komercyjni w Uzdrowisku Cieplice stanowią obecnie ponad 40 procent kuracjuszy. Przychody i liczba klientów komercyjnych z roku na rok wzrasta.