To nie orwellowska fikcja z powieści „Rok 1984”, ale rzeczywistość w Szklarskiej Porębie. Pisze o tym sobotnio–niedzielna Polska Gazeta Wrocławska. Miasto pod Szrenicą chce ściągnąć od mieszkańców dług wynoszący ponad półtora miliona złotych.
Burmistrz Arkadiusz Wichniak nie będzie siedział z założonymi rękoma, tylko osobiście zadba, aby pieniądze wróciły do kasy miasta. Najpierw po dobroci. Zaprosi dłużnika do siebie i powie mu, dlaczego należy płacić podatki. Wyjaśni, że z tych opłat pochodzą środki na odśnieżanie dróg lub remonty chodników.
Jeśli dobre słowo nie pomoże, zostaje argument siły munduru. Po opieszałych dłużników przyjdzie patrol strażników miejskich.
Pomysł kontrowersyjny, ale – jak podaje gazeta – skuteczny. W ratuszu stawiło się na rozmowy dyscyplinujące ponad trzydziestu dłużników. Już są pierwsze wpłaty na konto gminy – czytamy w PGR.
Arkadiusz Wichniak nie zamierza na tym poprzestać. Planuje, aby na klatkach schodowych rozwieszać listy z sumą zadłużenia mieszkańców budynków przy danej ulicy. Ten pomysł nie budzi już tyle entuzjazmu.